====[SPOILER]====
Co prawda, to prawda - robota świetna. Ale ja osobiście jedną rzecz bym w tym filmie zmienił. Otóż do momentu, gdy giną zarówno Dr King Schultz, jak i Calvin Candie, film jest genialny. Natomiast później ten film staje się pusty, ponieważ przez ostatnie 15 minut opowieści widzimy praktycznie tylko Django, jak robi porządek z całą tą świtą, no i przyznam szczerze, nie oglądałem tego fragmentu z jakimś olbrzymim zainteresowaniem. A to dziwne, bo przecież film nazywa się "Django", i to właśnie tytułowym bohaterem powinienem się najbardziej martwić. Ale tak nie było. Ja martwiłem się od początku do końca jak potoczą się losy pana dentysty. Szczerze mówiąc osobiście nazwałbym ten film "Dr King Schultz". Jamie Foxx nie był w stanie pociągnąć sam filmu nawet przez ostatnie 15 minut. Na miejscu Tarantino przesunąłbym śmierć doktorka na sam koniec filmu, tuż przed napisy końcowe.
Ale to tylko takie moje odczucie. Myślę, że nie wiele osób się ze mną zgodzi. Film, jako całość, uważam za bardzo udany.
Tak w 80% możesz zaliczyć mnie do osób które się zgodzą z Twoją teorią. Też uważam że postać "dentysty" jest bardzo ciekawa i aż na tyle że czasami jest przed Django, ale koniec końców, film był rewelacyjny, a jedyne co bym zmienił to śmierć King'a gdyż jak pewnie zauważyłeś/łaś od czasu gdy King postrzelił Candie'go to Django miał na tyle dużo czasu aby zapobiec śmierci doktorka.
Zgadza się. Myślę, że to właśnie sposób uśmiercenia doktorka pozostawił u mnie taki niesmak. Ale...chyba muszę do tego przywyknąć, bo film jest świetny i będę go oglądał jeszcze nie raz i nie dwa.