Oglądając ten film poczułam się jakbym miała rozmowę ze starym dobrym kumplem , gdzie jest trochę żartów, trochę wzruszeń, trochę brutalnych opisów...
Nie lubię westernów, ten gatunek już sam mnie odstrasza, wybrałam się na ten film ze względu na Tarantino, no i cóż kluczowych graczy filmowych Waltza, Di Caprio, L. Jacksona.
Muszę stwierdzić jedno - było warto, oj było warto
http://www.youtube.com/watch?v=p_hdmt4vpBo - sam ten motyw ciągle mi brzmi w uszach...
Waltz - kreacja godna Oskara, Jackson jako Stephen (i to potakiwanie Candiemu) z jednej strony mnie rozśmieszał z drugiej przerażał. Tytułowy Django czyli Foxx także pozytywne zaskoczenie ;D
Sceny zapadające w pamięci ( głównie strzelaniny i scena kiedy siedząw tym barze i najpierw zabicie sheryfa a potem nagadanie sheryfowi stanowemu : " wychodzi na to że jest pan mi winien 200 $ ! " xD ")
nieżle opowiedziana fabuła, poczucie humoru ( na plus) , zdjęcia tak samo.
Polecam.