Wszyscy się zachwycają, a tak na prawdę nie ma czym. To samo przerabialiśmy w przypadku Kac Vegas, American Pie i Avatara. Uprzedzająca ataki to nie - nie porównuję tych filmów, ale łączy je podobne zjawisko. Zachwyt ogółu nad czymś bez wartosci. Szkoda, bo Tarantino uwielbiam, ale tym razem, tak jak w przypadku Grindhouseu się nie popisał.
3/10
Rozumiem, że film mógł Ci się nie podobać, że widziałeś lepsze itp. ale 3/10? Serio? Wiem, że każdy ocenia sobie po swojemu, ale choćby za grę aktorską, zdjęcia i muzykę należy mu się więcej. Ja nawet jak oglądam jakiś film który mi się nie podobał to staram się znaleźć w nim jakiej plusy. Generalnie uważam, że ocena niesprawiedliwa, ale to tylko moje zdanie.
Jasne. Oczywiscie że dostrzegłem jakieś plusy. Przecież gdybym ich nie dostrzegł dalbym 1/10. A ten film na to nie zasługuje, więc dałem mu 3. Pozdrawiam.
Wprost przeciwnie. Bękarty to jeden z najlepszych filmów nie tylko Tarantino, ale jeden z najlepszych filmów rozrywkowych pierwszej dekady XXI wieku. Bo jak mi się jeden film nie podoba to reszta też? Gratuluje spaczonego rozumowania.
Każdy ma inny gust. Mi tam się podobało American Pie było całkiem zabawne jak na taką prymitywną komedię. A Kac Vegas bardzo przyjemnie się ogląda.Django to western nie każdy za tym gatunkiem przepada i dlatego tyle podzielonych komentarzy na temat tego filmu , niektórzy nie rozumieją ludzi którzy jeździli na koniach w kapeluszach i strzelali w siebie z pistoletów który miał 7 kul w magazynku, niektórzy wolą jak roboty latają i napiernicza się plazmą w kosmitów , jeszcze niektórzy wolą jak kilkutysięczne armie okładają się mieczami i włóczniami.Mi osobiście film się podobał chociaż ten wątek miłosny który był praktycznie trzonem fabuły mnie zniesmaczył bo był po prostu moim zdaniem kiepski i do <cenzura> : ] .
Eee, ględzisz. film świetny, może trochę za długi, ale i tak to najlepszy western jaki widziałem. Rozumiem, każdy może mieć własne zdanie, ale żeby 3/10?
Zresztą, o mojej inteligencji wypowiada się ktoś kto hejtuje film i jego obrońców, a sam nie przedstawia konkretnych argumentów. Powiedziałbym "to świadczy o twojej inteligencji", ale nazwałbyś mnie hipokrytą.
No widzisz, a dla mnie to film tylko o półeczkę wyżej od fatalnego death proof. nawet na kilometr nie zbliżył się do poziomu bękartów, pulpa, wściekłych, killbilla czy nawet jackie brown.
Przeglądając poprzednie posty nie zauważyłem u Ciebie żadnej argumentacji. Zawsze jakieś krótkie, wymijające odpowiedzi. No więc, jak uzasadniasz, że ten film jest taki beznadziejny?. Co ( konkretnie) jest lepszego w "Bękartach" niż w "Django"?. Moim zdaniem to "Bękarty" nie zbliżają się nawet na kilometr do TEGO filmu.
Erudyta się znalazł. Twoje opasłe felietony przesiąknięte argumentami niby robią wrażenie? Dwa posty na stronie jednego filmu. Śmiech na sali. Patrz na siebie, a później wytykaj cokolwiek innym, bo jesteś mało wiarygodny.
Film jest, jak na Quentina, banalny, bez smaku i zwyczajnie nudny. Jakaś tam tania bajeczka o facecie, któremu zabrali ukochaną, spotyka doktora z Niemiec i się mści. Nic więcej nie pokazuje. Dziwne, bo zazwyczaj w jego filmach można znaleźć mnóstwo podtekstów i ciekawych wątków(tak, tak, to nie jest tylko pif paf i "wyp***, skur***"), a to jest zwyczajny kit. Nie pomaga nawet warstwa "ostrej akcji" i oklepanych już dialogów, bo całość cholernie się dłuży. Jedyne, co jest bez zarzutów, to gra aktorska i soundtrack. Ale tym samym dzieła się nie stworzy. Do Bękartów się nie umywa. Tam są totalne jaja z historii i leczenie kompleksów Amerykanów, którzy bardzo by chcieli pchać wszędzie swe zasługi na pierwsze miejsce. No i kreacja postaci bije na łeb Django. Tutaj są to po prostu dobrze zagrane jakieś tam osóbki, a w Bękartach bohaterowie są tak cholernie wyraziści, że chyba tylko PF i WP stoją wyżej pod tym względem.
Bardzo odważna opinia. Moje odczucia co do tego filmu są mocno ambiwalentne. Zaczynając od plusów to na pewno wzorowanie się na westernach, które wręcz uwielbiam (mam to z czasów dzieciństwa). Kolejne co mnie urzekło to po prostu GENIALNE role Christopha Waltza, Leonardo DiCaprio i Samuela L. Jacksona. Nie mógłbym ich wystarczająco nachwalić za to co zrobili w tym filmie. Absolutny Mount Everest rzemiosła aktorskiego. Coś cudownego. W głównej mierze ich geniusz uratował mi ten film.
Natomiast na przeciwległym biegunie czyli po stronie minusów stawiam film jako całość. On po prostu NIE ZACHWYCA. Ogromny zawód poczułem po obejrzeniu go, co boli mnie najbardziej, gdyż dotychczasową twórczość Quentina uwielbiałem. O "Django" nie można powiedzieć , że jest słaby, ale po prostu jak dla mnie brakuje mu "tego czegoś". Takiej iskry, błysku, który czynił by go filmem niezapomnianym na lata. Takiego czegoś co miały (tylko z twórczości Tarantino) Pulp Fiction, Cztery Pokoje, Kill Bill, Bękarty Wojny czy chociażby Death Proof (zapamiętany na lata za swoją genialną kiczowatość).
Podsumowując (jeżeli ktoś to przeczyta w ogóle, bo trochę się rozpisałem) zachęcam do obejrzenia filmu w celu wyrobienia sobie własnego zdania aczkolwiek osobiście mnie nie zachwycił. Pozdrawiam.
jak się dużo filmów ogląda to niestety po jakimś czasie można się przyczepić do każdego :)
Trzeba przyznać że autor ma dziwny gust, kiepsko ocenia produkcje swojego cenionego reżysera, co już jest kuriozalne. Jak się kogoś ceni to z naciągania daje mu się większą ocene tylko z tego względu że coś ma się wspólnego z reżyserem i głupio później wygląda jak się samemu sobie wmawia że jest się idiotą (żadna aluzja/obraza).
Nie rozumiem również innych webowiczów co psioczą na ten film. Co ma się tu nie podobać? Muzyka do filmu nie pasuje? (oprócz kawałka rapu :D co też uważam za nie trafne), gra aktorska nie teges, a może warsztat reżysera kiepski?
Widziałem tylko pala, psy i bękarty i kawałek kill bila i musze przyznać że to jest pozycja 1 w moim rankingu. Nie ma się do czego przyczepić, a humor powala. Łezka kręci się w oku gdy znowu po latach się słyszy jak samuel pięknie przeklina :D
To że lubię jakiegoś reżysera nie znaczy ze mam mu wystawiać 10 gdy zrobi słaby film. To co piszesz jest kuriozalne. Co z tego że cenię Tarantino? Właśnie dlatego ze cenię mój zawód nad filmem jest tym większy.
Ja mam mały dylemat, bo ludzie którzy maja podobny gust filmowy co ja chwalą ten film , ja z jednej strony chce oglądnąć go, ale z drugiej strony nie znoszę westernów więc mam mały problem.
Czy moglibyście mi napisać dlaczego warto go obejrzeć ? Gustomierz pokazuje u mnie ponad 86 %, więc czemu mam wobec niego obawy ?
Cokolwiek dobrego i zachęcającego nie powiedzieliby Ci zwolennicy filmu, trzeba pamiętać, że jest to western. I za bardzo poza klasyczną stylistykę gatunku nie wybiega. Więc jeśli do tej pory nie znalazłaś powodu by go obejrzeć, to nie oglądaj. Chyba, że namówi Cię ktoś, w kogo towarzystwie wspaniale się czujesz i obejrzycie film razem. Poza tym - jeśli Ci się nie spodoba, zawsze można wyłączyć ;)
Masz rację.
Na razie go chyba odłożę, bo jednak jest to Western, a do tego gatunku chyba muszę ''dojrzeć i może go z kimś kiedyś oglądnę.