jak dla mnie to ostatnie 20 minut filmu jest troche rozczarowujace gdyz nie ma juz wtedy na ekranie dwoch najlepszych aktorow czyli przede wszystkim Waltza oraz Di Caprio. Foxx zagral poprawnie ale jednak byl calkowicie zdominowany przez aktorow dygoplanowych. Takze gdyby nie ostatnie 20 minut filmu to moja ocena wynosila by 8.5 a tak to oceniam na 8. Scena z ku klux klan przejdzie do historii:)
Ku klux klan powstał po wojnie secesyjnej, a akcja filmu jak było napisane, ma miejsce 2 lata przed nią. Więc to nie jest ku klux klan tylko gamonie w workach na głowach:) Mnie rozczarował cały film, chociaż całkiem niezły to spodziewałem się sporo więcej. Co do aktorów i granych przez nich postaci to najfajniej wypadł moim zdaniem nie Di Caprio czy Waltz (w Bękartach miał dużo ciekawszą rolę) ale Samuel L. Jackson - najlepszych czarny charakter w tej historii.
A może to jest zapowiedź Ku Klux Klanu? Może Tarantino sugeruje, że Ku Klux Klan powstał z powodu działań Django? :P W końcu skoro w jego kinie można zabić Hitlera ("Bękarty wojny")...
o aktorstwie powiem tak: gdyby Waltz wczesniej nie gral Landy w bekartach to rola w django bylaby przednia, ale moim zdaniem w django zagral to samo co w bekartach, a nawt gorzej. w bekartach byl kawalem charyzmatycznego madafaki, tutaj niby wszystko ok, ale jakos tak wrazenia na mnie nie wywarl. i ten schemat z niemieckim jezykiem o ile mial sens w bekartach to tutaj troche naciagany mi sie wydaje. tak wiec Waltz ok, ale nic ponadto. DiCaprio tez powiem ze ok, ale nic ponadto. natomiast foxx owszem byl zdominowany przez Waltza do momentu, w ktorym go zabito, ale to chyba nie z winy foxxa, tylko tak mialo byc. zauwazcie, ze rola Django nie bylo gadanie, tym zajmowal sie Schultz. foxx mogl sie dopiero wykazac po smierci Schultza i moim zdaniem wypadl nadzwyczaj dobrze. a co do samego filmu, to mniej tarantinowski niz zwykle, chyba nie tak dobra muzyka jak we wczesniejszych filmach, aktorsko tez bylo juz lepiej, ale bardzo duzo fajnych scen, jako calosc film moim zdaniem lepiej wypada niz bekarty
Waltz gra zupełnie inną postać od Landy, nie widzę żadnego podobieństwa - poza tym, że obaj są grani przez Waltza i u Tarantino. :) Przede wszystkim tutaj Waltz jest postacią pozytywną!
a i mi sie przypomnialo: Tarantion mogl sie jako aktor nie pokazywac, bo to bylo beznadziejne :P