PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=620541}

Django

Django Unchained
2012
8,3 520 tys. ocen
8,3 10 1 520199
8,4 96 krytyków
Django
powrót do forum filmu Django

Mam do powiedzenia jedno. Jak mogli wykonczyc Waltza? Kurde bez niego film od razu upadl. nie
rozumiem tego to byla najlepsza postac. nie wydaje mi sie, zeby to bylo konieczne. poza tym do
momentu zdemaskowania podpuchy przez candiego film rewelacja. pozniej coraz gorzej... to
pokazalo, ze ta cala ich akcja byla niepotrzebna i bezsensowna. rozumiem, ze musialo cos pojsc
nie tak, zeby byla jatka, ale na pewno mozna bylo zrobic to inaczej. skoro facet byl tak zachlanny,
ze za duza kase sprzedalby wszystko, to dlaczego od razu tak nie zrobili? Skoro niewolnica jest
warta 300$ to wystarczylo przyjsc do niego i zaproponowac za nia tysiac albo dwa, a nawet 5
jakby trzeba bylo. jak na niewolnice to juz na pewno bylaby absurdalna cena. a gdyby schultz nie
chcial placic to zawsze mogl to zrobic django za zarobiona u niego 1/3 nagrod. nastepna glupota to
sama smierc Schultza. do tej pory "dwojka wspanialych" zabijala po dziesieciu naraz z palcem w
d**** a teraz mimo ze byli dwoch na jednego nawet sie nie ruszyli. Schultz stal naprzeciw swojego
przyszlego zabojcy z bronia wymierzona w siebie i zamiast go zastrzelic gadal "nie moglem sie
oprzec". przy czym django tez nawet sie nie ruszyl. no kurde przeciez to niedorzeczne. od tego
momentu poza rzezią zrobiło się nużąco i nudnawo...

moze wy to jakos inaczej tlumaczycie albo cos przeoczylam?

gdyby nie te niemile niespodzianki pod koniec to bylby majstersztyk.

googaify

przecież mówili w filmie, że Candy nie zainteresowałby się taką kwotą. 12 tyś to były wielkie pieniądze, dlatego go zainteresowały. właśnie dla tych 12 tyś. zaprosił ich do Candyland'u. oczywiście Shultz i Django nigdy nie mieli zamiaru dawać mu tych pieniędzy, jak było pokazane w filmie, mieli zamiar wykupić tanio Brunhilde "tak przy okazji", odjechać z nią i nigdy nie wrócić z 12 tyś. po wojownika mandingo (czy jak oni się tam nazywali).
Mi też szkoda było Shultz'a, mogli pozostawić go przy życiu, ale tak Quentin wymyślił i tak ma być. Mi cały film się podobał, dla mnie jest genialny po prostu. Zakończenie bardzo widowiskowe :)

ocenił(a) film na 8
CeeTallis

mowili, ale dotyczylo to jego najlepszego wojownika. zeby sprzedac kogos tak cennego potrzebowal absurdalnej sumy, bo sprzedaz takiego czlowieka byla mu po prostu kompletnie nie na reke. ale czy pogardzilby dwoma kaflami za niepotrzebna niewolnice, czyli niemal 2 tysiaki w kieszen za nic? nie sadze. to tak jakby mowic, ze idac droga znalazlby taka sume i nie przywlaszczyl jej sobie, bo nie chcialoby mu sie schylac. a nawet jesli to prosciej bylo zaplacic nawet i 10 tysiecy za nia zamiast ryzykowac swoje zycie. nie rozumiem po co tlumaczysz ich plan, nigdzie nie napisalam, ze go nie zrozumialam;)

aaaa, w tym wszystkim przypomnialam sobie jeszcze jedna glupote - mianowicie jakim cudem stephen skapowal caly ich plan. to przeciez bardzo malo prawdopodobne. nawet jesli zauwazylby ze hildi zerka dziwnie na django, to przeciez mogloby to byc mnostwo rzeczy - mogl sie jej spodobac, wzbudzic zainteresowanie, pozadanie, przypomniec kogos, mogla byc zdziwiona jak wszyscy jego wyjatkowoscia (czarny handlarz niewolnikow, siedzi przy stole z bialymi, jest wolny), mogla czuc do nie odraze, zgorszenie, mogla sie bac - wszystko. ale nie, on od razu einstain w sekunde zdemaskowal caly plan. nam sie to wydaje logiczne, bo od poczatku wiedzielismy. ale on nie powinien tak szybko polaczyc faktow.

Ja w dalszym ciagu uwazam, ze Schultz powinien zostac przy zyciu. Uwazam, ze byl znacznie barwniejsza postacia od Django i zakonczenie bez niego bylo puste.

No widzisz, mi zakonczenie wlasnie srednio sie podobalo. zbyt hollywoodzkie, zabraklo mi tam klasy Tarantino, ktora nagle po 2 godzinach rewelacji gdzies sie ulotnila. No ale jak widac ilu ludzi tyle opinii:)

ocenił(a) film na 4
googaify

Zniechęcałem do oglądania tego filmu, bez skutku i teraz ponosisz konsekwencje. Tarantino nakręcił film pod publiczkę, miały być w tej układance określone grepsy.
Dla znawców spagetii westernu był spotkanie dwóch Django przy barze Foxx, i Franco Nero,
dla znawców krwawej jatki zabicie siostry pana Candy,
dla znawców kryminałów sprytny sposób oszukania jednego cwaniaka przez drugiego, stąd plan tych 12 tys. $,
dla znawców kina psychologicznego niezdrowy pociąg Stephena do młodych dziewcząt,
dla znawców historii coś o majordomusach Merowingów..
I wyszedł nieczytelny i "niejadalny" groch z kapustą, co zaczynasz odkrywać

ocenił(a) film na 8
Beel

niejadalnym to bym go na pewno nie nazwala. film mi sie bardzo podobal i przede wszystkim jak juz pewnie czytales dawno juz nie mialam poczucia, ze warto bylo wydac kase na bilet. naprawde dobrze sie ogladalo. ma duzo plusow i wbrew pozorom wcale nie jest az tak bardzo komercyjny, bo to jednak wciaz styl Tarantino, a duzo osob nie potrafi tego ugryzc. jednak to co dotychczas wymienilam to jedyne bledy (ale zasadnicze), ktore nie daja mi spokoju. do pierwszej godziny nie moge sie przyczepic do niczego, a potem sa po prostu trzy wielkie rażące bledy w postaci przejrzenia planu i ukazania jego bezsensownosci, smierci Schultza oraz kiepskiej bardzo przecietnej koncowki. to sa rzeczy, ktorych widz, ktory nie główkuje, nawet nie zauwazy - przyjmie po prostu, ze tak bylo, i juz. ja jednak kopie i kopie coraz glebiej i jestem sfrustrowana jak mozna bylo zepsuc tak dobry film debilna i niedorzeczna koncowka:/

nawiasem mowiac wcale nie zaluje, ze obejrzalam, wrecz przeciwnie.

PS nie znosze okreslenia "spaghetti western":p

ocenił(a) film na 4
googaify

Teraz napiszę na czym polega różnica miedzy Tobą a mną. Dla Ciebie "jakim cudem stephen skapowal caly ich plan - głupota" A to nie głupota, Stephen to kopia majordomusa z dworu Merowingów, bardziej inteligentny od Candy-wingów. To podszyta psychologią chutliwego, ogarniętego żądzą władzy historia majordomusa. Karol Młot dla tych, co liznęli psychoanalizy.
Tarantino poskładał film z niepasujących kawałków i nie dodał krzty talentu. To, co dla Ciebie jest niepotrzebną głupota, dla mnie jest wystającymi szwami między źle dobranymi kawałkami patchworka.

ocenił(a) film na 8
Beel

"A to nie głupota, Stephen to kopia majordomusa z dworu Merowingów, bardziej inteligentny od Candy-wingów. To podszyta psychologią chutliwego, ogarniętego żądzą władzy historia majordomusa. Karol Młot dla tych, co liznęli psychoanalizy."

Wedlug mnie jest to nieistotne. nie bylo to po prostu przedstawione wiarygodnie, szansa zeby nawet i wielki mózg sie domyslil jest minimalna i tyle. Nie zgdadzam sie co do tych kawalkow o tyle, ze uwazam, iz jakby glowni bohaterowie nie zostali zdemaskowani lub innym torem potoczyla sie tutaj akcja, wowczas luki w scenariuszu wypelnilaby spojnosc, przez co nie byloby wrazenia braku logiki. nie widze tu posklejanych albo jak mowisz pozszywanych kawalków, ale dobrze to zobrazowales. uwazam, ze te bledy to raczej zwyczajne niedopracowanie scenariusza - stad niezgodnosci. troche sie Quentin poplatal w paru miejscach.

ocenił(a) film na 8
googaify

zapomnialam dodac przy stephenie, ze bylo to zle posuniecie glownie przez to, ze poskutkowalo to zwrotem akcji i po prostu pokazalo niekonsekwencje tworcow. czlowiek sie w tym momencie orientuje, ze od dwoch godzin oglada cos, co nie ma sensu. widz nie powinien miec poczucia, ze cos sie w filmie dzieje tylko po to, zeby chociazby miec pretekst do pokazania jatki. ten caly plan to doslownie tak jakbym miala przystanek autobusowy pod domem, a wyszla z domu i obeszla cale miasto, zeby dojsc do tego samego przystanku. no ale oczywiscie gdybym przeszla tylko 3 kroki nie byloby zadnych przygod po drodze.

ocenił(a) film na 4
googaify

To już doszliśmy do porozumienia. To, co ty zauważyłaś w scenariuszu pod koniec filmu, ja zobaczyłem na samym początku.
Łowca nagród przed wojną secesyjną w Teksasie? Kpina z znajomości historii USA.
Ale do rzeczy. Film ma opowiadać historię. Ta historia jest dla mnie (słabość scenariusza) tak fircykowata jak strój lokaja wybrany przez Django. Film do poziomu "ujdzie" ratują Waltz, DiCaprio i Jackson. Na koniec zgodnie z scenariuszem mieli ustąpić dynamitowi. Stąd w scenariuszu śmierć tych dwóch pierwszych. A gdy się główną rolę przydziela dynamitowi, bo tak się zrozumiało gusty publiczności, to wychodzi gniot. Gniot do którego "Django" zmierzał konsekwentnie.

googaify

zadałaś pytanie, więc ci odpowiedziałam. o to co cię tak męczy trzeba by pytać samego Quentina :) Ja również uważam, że zabicie Shultza było po prostu niepotrzebne. W odniesieniu do jego wcześniejszych dokonań w filmie nie powinien był zginąć, a zdążyć zabić Butch'a czy jak mu tam :D no, ale niestety. Można pisać, że to film pod publiczkę, że Tarantino robi coraz większe gnioty itp., ale ja od zawsze oglądam jego filmy i każdy mi się podobał, nawet Grindhouse, który był wyjątkowo nudnawy :D Tak jak napisałaś ile ludzi tyle opinii, każdą trzeba uszanować. Pozdrawiam