Dokładnie tak jak mówisz...nic nadzwyczajnego w tym filmie nie widziałem...Strasznie lubie QT- dodam- ale spodziewałem sie czegoś duzo lepszego...jakoś nie trafil do mnie żaden dialog czy akcja...nic...powiem szczerze że zaraz po seansie odpaliłem Pulp fiction aby sprawdzić czy mi sie czasem cos w głowie nie popier...iło że nowy film QT mi sie nie podobał...i może mi sie gust wypatrzył ale jednak po obejrzeniu Pulp Fiction stwierdzić spokojnie mogę iż "DJ Ango" :P to średniak...w PF teksty choćby o zegarku czy monolog L Jacksona i wiele wiele innych zrywały łeb z szyjki...a w DJ nic na dłuzej nie zostanie w mojej pamieci...zawiodłem sie troszke przyznam szczerze...no ale de gustibus non est disputandum...natomiast w moj nie trafil tym razem wielki QT...

Dobrze prawisz wczoraj po obejrzeniu tego filmu miałem podobne odczucia z tym że dałem mu 6+,
-Christoph Waltz dobrze zagrał ale jest to identyczna zagrana postać jak w Bękartach,więc bardzo bym sie zdziwił jak by dostał ponownego oscara za tę samą rolę.(zdziwiła mnie nawet sama nominacja)
-w ogóle nie czuć klimatu westernu( a film za taki się uwarzą)
-nie odczułem żadnej chemii pomiędzy głównymi bohaterami
-cała ta historia jest mało przekonywująca i ma braki
-muzyka,zwłaszcza ten nieszczęsny Hip-Hop.Wiem ze QT bawi się konwencją itp ale burzy to resztki klimatu filmu,