Quentin Tarantino to cholernie zdolny facet którego cenię z wielu powodów, ma klasę i styl,
jego wszystkie filmy można podsumować jednym słowem- COOL, ma bardzo dobry gust jeśli
chodzi o piękne kobiety które zatrudnia w swoich filmach i równie dobry gust jeśli chodzi o
muzykę którą sam starannie i precyzyjnie kompletuje, ogląda filmy tych samych reżyserów co ja
i również tak samo jak i ja wychował się na westernach Sergio Leone. W końcu, po wielu
latach wspominania w licznych wywiadach o powyższym fakcie, nakręcił swój własny western.
W czasach gdy stada baranów zachwycają się lalusiowatymi wampirami, atakującymi miasta
kosmitami, śmierdzącymi zgniłymi zombie i wielkimi zardzewiałymi robotami, w czasach gdy
ludzie wolą myśleć o dalekiej przyszłości niż o szarej rzeczywistości, Tarantino po raz kolejny
cofnął się wstecz. Jego sentyment jest widoczny w każdym jego filmie, w każdej scenie. Jego
poprzednie produkcje opowiadały; feministyczną historię o Jackie Brown, jeszcze bardziej
feministyczną opowieść w Kill Billu, a kolejny jego film, Death Proof był bardziej feministyczny
niż same feministki. Potem zdolny reżyser opowiedział nam historię o Żydach mszczących się
na Niemcach podczas II wojny światowej, teraz, używając podobnego schematu opowiada o
niewolniku który zostaje uwolniony i dostaje szansę na zemstę. Tarantino opowiedział nam
piękną krwawą bajkę z Dzikim Zachodem, strzelaninami, ratowaniem „księżniczki” i
szlachetnymi szeryfami w tle. Oczywiście mówimy o dziele, a raczej arcydziele kinowego guru,
czyli nie mamy tu nudnego powielania schematów które już dawno się nam znudziły; Quentin
umiejętnie łączy różne style, gatunki i po raz kolejny tworzy z tych licznych składników własną i
bardzo smaczną zupę. Zmieszał oldshool z nowoczesnością, czarny Jamie Foxx w czarnych
okularach i gnatem w ręce wygląda bardziej jak groźny gangster z NYC a nie rasowy cowboy.
Muzyka w filmie, tak, to jak zawsze jeden z głównych punktów programu i Tarantino nie byłby
sobą gdyby sam dokładnie nie wyselekcjonował każdego utworu który pojawia się w filmie.
Mamy tu więc bardzo ciekawy mix; począwszy od muzyki Jamesa Browna, Ennio Morricone i
Anthonyego Hamiltona a kończąc na raperach, 2Pacu i Ricku Rossie. Scenariusz może
faktycznie nie powala oryginalnością ale zalicza kilka nieoczekiwanych zwrotów akcji i jest
pełny czarnego humoru oraz specyficznych tarantinowskich tekstów, które za jakiś czas będą z
pewnością kultowe i cytowane przez innych. Obsada, mimo pewnego przetasowania podczas
samego kręcenia filmu i tak robi spore wrażenie- Jamie Foxx, Christoph Waltz, Leonardo di
Caprio, Samuel L Jackson, tradycji stało się zadość i jak w większości swoich filmów,
epizodycznie wystąpił także i sam reżyser.
Film nie nudzi, choć czasami wyraźnie zwalnia, tym samym dając aktorom pole do popisu, z
czego skrzętnie korzystają. Django, co mu się często zarzuca, dosyć powoli rozwija
opowiadaną fabułę, ale jest to przecież typowe dla filmów Tarantina. Za to pod koniec akcja
pędzi do przodu niczym uciekający bandyta z workiem Dolarów na plecach, a co do przemocy,
no cóż, krew przez cały film leje się gęsto jak ketchup w KFC.
Dobra recenzja, choć trochę za krótka. Zdradź coś więcej (ale nie wszystko) o epizodycznej roli Tarantino.
Krótka bo nie chciałem zanudzać a jeśli ktoś czytał inne recenzje z USA albo UK to wie sporo na temat świetnej gry aktorskiej Christopha i równie udanej roli Samuela LJ. "Quarantino" pojawia się pod koniec filmu, w ostatnim akcie. Z pewnością go zauważycie.
no tak, dobry waltz, zly dicaprio, albo samuel l jackson? oboje pojawiaja sie dosc puzno w tym filmie, ale tym bardziej zlym dla mnie jest jackson...nie chce za duzo zdradzac:)
Według mnie kreacja Jacksona jest świetna i wcale nie jest taki głupi jak się wydaje na początku.
Tarantino dla mnie jest dziwnym reżyserem, odstający od reszty. Raz zrobi cudowny film, który zachwyca, innym razem.. nie jestem pojąć czegokolwiek z tego co stworzył.
Moim zdaniem z tą krwią to jest przegięcie. On na tym punkcie ma jakąś perwersje lub to jest jakiś symbol z którym mamy go kojarzyć.. co totalnie mnie odrzuca akurat w tym filmie, bo lubie westerny.. a to moim zdaniem popsuło klimat. Film generalnie polecam, czemu? Zajebiste teksty... dobra muzyka, choć główny bohater mnie nie powalił grą aktorską, to całkiem przyjemnie się oglądało, lepiej wypadli aktorzy drugoplanowi, moim zdaniem, są pewne sceny.. które są naprawdę godne uwagi i te ujęcia, ahh :)
Na pewno jest godny zapamiętania. 8/10
Jeżeli chcesz zobaczyć coś realnie i mocno dziwnego o obejrzyj filmy Kaufmana ;)
Krew w jego filmach była od zawsze, a Dziki Zachód to było bardzo mroczne i brutalne miejsce gdzie z pewnością działy się znacznie gorsze i bardziej krwawe sceny.
a co tam krew? przeciez, to tarantino! można sie wtedy czepiac różnych rzeczy, od zęba na pojeździe dętysty, do efektownych strzelanin i przesadzonych wybuchów.
myśle że Tarantino stara się zrobić z bryzgającej krwi swój znak szczególny, podobne efekty były w "Bękartach Wojny", wiesz chodzi mi o to jak np. krew wyglądała u Peckinpaha, nie dało rady jej pomylić z wyglądem krwi u żadnego innego reżysera
W czasach gdy stada baranów zachwycają się lalusiowatymi wampirami, atakującymi miasta
kosmitami, śmierdzącymi zgniłymi zombie i wielkimi zardzewiałymi robotami ty zachwycasz sie promocja agresji okraszoną ponadprzeciętnym IQ tarantion,tak wiec co to nam mówi o cobie me nigga
Jeżeli w jego filmach dostrzegasz jedynie przemoc i agresję to albo przestań oglądać albo obejrzyj jeszcze raz.
nie demonizujmy tego, ta przemoc jest jednak bardzo wystylizowana i odrealniona, chyba nie masz zamiaru pod wpływem filmu wyjść z bronią na ulice i strzelać do każdego?
No tak zapomniałem ze wystarczy mieć łatkę twórcy kreatywnego,okrasić wszystko fontanną krwi i wytłuc wszystkich do nogo i nikt nawet nie zauważy,ja jestem widzem wiekowy i myślę w miarę dojrzałym ale proponuje tobie zobaczyć ten film z rodzina przy niedzielny obiedzie ciekawe co powiedzą na temat przemocy "wystylizowanej i odrealnionej"
no ale ja nie mam zamiaru oglądać tego filmu z rodziną przy niedzielnym obiedzie, bo przecież nie tak zrobiłby widz wiekowy i w miarę dojrzały prawda?? Zresztą film ma odpowiednie ograniczenia wiekowe i nie jest kierowany do młodego widza