Cała masa "ludzików" napisała, że film był przewidywalny i to jest jego minus. Strach się bać, bo w większości już macie kupę wiosen na karku.
Zatem, napiszę w Wam w sekrecie, jest to dramat, western, Tarantino, koleś ratujący żonę więc pewnie, że będzie przewidywalny!!!! Po to idziesz do kina/odpalasz film na DVD bo wiesz co się będzie działo. Jak by miał nie być przewidywalny napisaliby, że jest to horror, kostiumowy ludwik XVI, jakiś nieznany reżyser, i koleś chcą uratować, żonę tylko po to by ją sprzedać jako niewolnicę.
A jeśli to do Was nie trafia to kilka szczegółów:
- KKK - kłócą się o dziury w maskach - przewidywalne? pewnie dla "Was" tak;
- Niemiec pomagający czarnemu - przewidywalne? pewnie, chociaż sam Lincoln miał niewolników a tutaj Niemiec ma taki dar łaski;
- etc.
Reasumując, przewidywalny musi być, przecież główny wątek filmu znasz od początku. Chociaż pewnie Wam się podobał KacWawa - było napisane, że komedia a tutaj du.a :-) To jest przewidywalny film ;-)
Ale czy nie jest zaskakujący? Jest zaskakujący i nieszablonowy. Nie można się na nim nudzić. Nie ma zbędnych przeciągnięć chociaż trwa 2:45.
Pozdrawiam,
Fajna wypowiedź. Zauważyłem też z niepokojem (na pewno nie tylko ja), że ludzie od każdego filmu oczekują super-mega-extra oryginalnej, wyrafinowanej, zaskakującej fabuły. Natomiast jeżeli takiej nie ma, to filmu "po prostu nie mogą" ocenić pozytywnie. No i tak się zastanawiam, jak stworzyć fabułę, która nie kojarzy się z żadnym innym filmem. To jest niemal niemożliwe. Przy tej ilości tworzonych produkcji, w tak wielu różnych krajach, każdy nowy film musi się skojarzyć z przynajmniej kilkoma innymi. Ja osobiście nie przywiązuję aż takiej wagi do "oryginalności" fabuły, bardziej natomiast do dialogów, gry aktorskiej, zdjęć, muzyki, montażu itd. I głównie na podstawie tych czynników oceniam film. Nie obchodzi mnie, że oglądam jakąś historię po raz 10, skoro jest lepiej nakręcona od poprzednich 9.
Pozdrawiam
Akurat wymienione wyjątki są nieprzewidywalne dla tych, co mają wiosny na karku
KKK to reakcja na Rekonstrukcję po wojnie secesyjnej, w 1859, gdy dzieje się akcja filmu, nikt nie przewidywał jego istnienia. No może analitycy bankowi z zacięciem społecznym, którzy badali stan stawek celnych w USA na zadłużenie plantacji bawełny w pierwszej połowie XIX wieku.
Niemiec pomagający Murzynowi, bo ten zna "Sagę rodu Wölsungów" a ukochana Murzyna to Brunhilda. I na dokładkę Niemiec jest łowcą nagród wtedy, gdy takie pojęcie było słabo znane w USA. Taki zlepek to szczyt nieprzewidywalności.
Jeśli już, to film jeśli jest przewidywalny, dlatego, że rozpoznaje się w nim chęć wstrzelenia się w gusty publiczności. A gusty są opisane i zaspakaja się je sztampowymi rozwiązaniami.