Wy tez tak macie, ze jak pojawi sie Tarantino jako aktor to tak jakbyscie zaczeli ogladac W11?
to niestety trochę prawda. Tarantino z żadnej strony nie jest nawet "poprawnym" aktorem, a jego sztuczność aż bije po oczach.
masz rację ale to on jest geniuszem i to jego film :) w pulp fiction zagrał bardzo dobrze
Trzeba przyznac że aktor z niego średni, ale moim zdaniem idealnie wchodzi w klimat i dodaje to filmowi kolejny ciekawy element
Nic ogolnie do tego niemam ze tarantino pojawia sie w swoich filmach... rzeczywiscie dziala to jak podpis, taka kropka nad i.
Ale caly film ogladam wciagniety na 100% i zapominam o "bozym swiecie" gdy nagle pojawia sie tarantino odpala jakis tekst tak jakby go czytal z kartki a ja w tym momencie czuje sie jak na przedstawieniu szkolnym.
Rozumiem, ale myślę, ze to celowy zabieg, by właśnie tak się poczuć. Też w tych momentach czuję się tak, gdyby Tarantino powiedział :" Stop, jam tu był", ale z humorem :-)
podpisuje sie pod Twoimi słowami. Dodam jeszcze że widać było że jak tarantino był na planie jako aktor to reżyserka mocno podupadła. Ta scena było moim zdaniem najgorsza w całym filmie nie tylko ze względu na drewno Quentina
Nie w każdym filmie,ale akurat w "Django" to hmm swym talentem aktorskim nie błysnął...
Bez przesady. W Django rzeczywiście tak to może trochę wyglądało ale tak jak wyżej napisał Shui - też wydaje się to celowym zabiegiem. W Pulp Fiction jego epizod tępawego Jimmiego był genialny. W Od Zmierzchu Do Świtu także było super.
za to w django mialem wrazenie ze ktos go zmusza do grania. męczyłem się razem z nim oglądając jego "grę"
hah xD w11 nie jest az takie straszne pod wzgledem aktorskim - w koncu juz kilka lat doswiadczenia przed kamerami stala obsada ma. wez sobie lepiej zobacz cos w stylu tych "brudnych spraw" czy innego badziewa - tam to nie wiadomo czy smiac sie czy plakac doprawdy najbardziej zenujaca rzecz w tv, wyprzedza nawet te wszystkie sądy.
czy ja wiem wedlug mnie sztuczny tarantino w epizodycznej roli to celowy zabieg. w koncu do jego filmow i tak trzeba podchodzic z przymruzeniem oka, mysle ze to kolejny humorystyczny element z jego strony i swego rodzaju pieczęć.
Z tym, ze ta jego gra aktorska nie byla na tyle zla (oczywista) zeby uznac to za zamierzony element filmu. Ja poznalem glownie po akcencie jaki uzyl tarantino ale wydaje mi sie ze jakbym nie znal angielskiego nie zwrocilbym az tak wielkiej uwagii... po prostu wytracila mnie ta scena z filmu :D