to teraz pomyślcie ilu jest takich europejskich aktorów których nikt nigdy nie dostrzeże i nie obsadzi w czymś sensownym, gdzie mogą w pełni zabłysnąć
Nom, nie powiem nigdy nie gardziłem kinem amerykańskim, ale jak się czasami obejrzy jakiś angielski film, nawet nie z takimi znanymi aktorami, to powiem, ahhhh jak oni zajebiście grają w porównaniu do hollywood.
Kino francuskie też takich trochę niedocenionych aktorów posiada - m.in. Marc-André Grondin... znakomity, a na razie jakoś mało rozpoznawalny i obsadzany w rolach średnio ambitnych. Życzę mu roli życia na miarę tej Jeana Dujardina w "The Artist", lub Emile Hirscha w przypadku "Into the Wild" ;P Zwłaszcza ta druga niesamowita.
Jeżeli chodzi o francuskie kino, to kojarzę tylko tyle, że mają niesamowicie brutalne horrory :).
Di Caprio ma u mnie spory szacunek, bo z aktora, który miał być bożyszczem nastolatek i innych dzieci wyrósł na kogoś, kto pokazał wiele obliczy w filmach, w których zagrał. Waltz dla szerokiej publiczności jest mniej znany, ale już zdążył pokazać na co go stać. Także ja wolę nie obstawiać, kto tu będzie lepszy, a po prostu mam nadzieję, że zobaczymy film, w którym każda scena będzie obfitować ucztę serwowaną raz przez jednego, raz przez drugiego aktora, nie zapominając już o Foxxie, który też ma szansę pozamiatać.