Klasyczna historyjka o miłości z motywem księcia i kopciuszka. Jednych może wzruszyć do łez, innych zniesmaczyć. Książę jest ideałem – piękny, młody, bogaty, romantyczny. Ale księżniczka... Przez cały film próbowałam doszukać się w Małgosi jakichkolwiek zalet, ale okazało się to niemożliwe. Te jej okropne stroje – zero podkreślenia kobiecych kształtów, fatalna fryzura i kolor włosów – marchewka z pasemkami... Do tego humorzasta i zarozumiała. Trochę marzycielka, trochę artystka, trochę nowoczesna. Kopciuszek taki nie był. Fatalna kreacja głównej bohaterki położyła ten film.
Jesli chodzi o ciuchy (spodnie+bluzy) to wygladały spoko dla dziewczyny z cateringu. Kto do jasnej ch..y idzie do biura bez stanika? Małgosia jak dla mnie jest zwykła prostaczka. Jak dziewczyna z takiego zadupia moze zdubic sie czy panikowac podczas burzy? Zachowywała sie jak ksieżniczka, samolubma i z fochem bez klasy.
Jest to chyba najgorsza postać jaką widziałam. Scena nad jeziorem "chce mi się pić, zawsze jak się budzę chce mi się pić". Aż cisnęły się na usta słowa "to sobie idź i ją przynieść pusta lalo!". Daaaawno tak infantylnej laski nie widziałam. Niby to miało być takie słodkie dąsanie się? Miałam ochotę wziąć jej główkę i zamoczyć w jeziorze. Dziwne, że kiedyś udało mi się obejrzeć cały ten film.
Tak. Racja. Tak beznadziejna postać że sie chce bleeeee.. A aktorka marna oj marna. .