Sztucznie rozkapryszona i naiwna Anna Cieślak, fałsz psychologiczny, drętwe dialogi, dłużyzny.. itd itp.
Szkoda czasu i pieniędzy. Można obejrzeć za jakiś czas w telewizji, robiąc w trakcie parę herbat i kanapki - nic nie stracicie z fabuły.
Jabłczyńska, Kożuchowska, Przybylska i Kot próbują ratować sytuację, niestety niewiele to daje. Na ratunek powinna przyjść Julcia Wróblewska, na której opierał się poprzedni film Zatorskiego "Tylko mnie kochaj" Gdyby nie rewelacyjna Mała, też byłaby podobna klapa.
Zgadzam się.Takich filmów wogóle nie powinny kina wyświetlać - robią w ten sposób stryczek dla siebie.Odciagając potencjalnego widza od pójścia do kina.