Niekonsekwentne ale poprawne zdjęcia, miejscami bezsensownie bogaty montaż. Moim zdanie ten film był wzorowany na Braterstwie wilków. Miał klimacik ale nie straszył ani nie trzymał w napięci. Dużo flaków i krwi do tego spora dawka akcji i trochę lasu. Nic nadzwyczajnego.
Wzorowany na braterstwie wilków? w jakich aspektach bo nie czaje. Prędzej na nocy żywych trupów , predatorze i ataku na posterunek 13. Jeśli chodzi o stach to pamiętaj że to jest film klasy B ( to coś w stylu martwego zła, może straszyć ale nie musi) w którym krew chlapie na wszystkie strony a flaki walają się pod stopami. Czy atak wilkołaków czy to w lesie czy na dom nie trzyma w napięciu? a scena z żywą przynętą? a końcowa konfrontacja? a scena kiedy kapitan zostaje ranny? Chciałbym jeszcze wiedzieć co masz na myśli przez "niekonsekwentne ale poprawne zdjęcia" i "bezsensownie bogaty montaż"
Wzorowany na „Braterstwie wilków” takie jest moje osobiste odczucie. Próba utrzymania podobnego klimatu... Nie stwierdzam faktów to moje osobiste odczucie.
Na pewno nie można tego filmu porównać do Martwego zła czy nocy żywych trupów, ponieważ to nawet nie jest film z gatunku gore. Dog soldiers miało być straszne i trzymające w napięcu.... i nie udało się. Wina tkwi w słabej reżyserii.
Poszczególnych scen osobno się nie ocenia lecz film jako całokształt.
niekonsekwentne ale poprawne zdjęcia- od strony technicznej poprawne(dobra szkoła) użyto odpowiednie filtry i obiektywy lecz w filmie styl kadrowania jest różny. Ruch kamery również pozostawia wiele do życzenia.
Montaż ‘krótki’ nie mający niczego na celu. Ujęcia nie do końca ułożone w logicznym porządku. Neil Marshall o montażu nie ma zielonego pojęcia, a mimo to próbował po swojemu podnieść adrenalinę u widza poprzez ‘szybsze’ sceny.
Film widziałem dość dawno ale napisałem to co pamiętałem.
Pozdrawiam.
Braterstwo wilków to efektowny thriller natomiast dog soldiers to jak najbardziej film z gatunku gore w klimatach drugiej części martwego zła może troche przesadziłem z porównywaniem go do nocy... ale chodziło mi tutaj o podobne założenia w samej historii (dom który jest i schronieniem i pyłapką, grupa ludzi uwięziona wewnątrz i stwory prubójące dostać sie do środka). Film podwzględem montażu jest zrobiony poprawnie (nie wiem czy wiesz ale każdy reżyser ma inne wyobrażenie na temat danej sceny i inny "styl" nagrywania jej np pulp fiction a człowiek w ogniu zresztą kosmosy w stylu przekombinowanego monażu który ma sztucznie uatrakcyjniać film niezdały by tu egzaminu bo tak jak mówiłem reżyser zrobił ten film troche na starą modłe więc i montaż powinien być poprawny, prosty i nieprzeszkadzać w oglądaniu, według mnie spełnił to w 100% ). Jak długo ty sie będziesz upierał że film jest słaby tak długo ja będe mówił że jest zajebisty;) to działa w dwie strony. pozdro
"więc i montaż powinien być poprawny, prosty i nie przeszkadzać w oglądaniu, według mnie spełnił to w 100%"
Właśnie oto chodziło mi, że montaż taki nie jest. Próbuje nim uatrakcyjnić film, a ten zabieg przybiera odwrotny skutek.
"to działa w dwie strony"
wiem, ale takie spory urozmaicają życie codzienne na filmwebie
Pozdrawiam.
0,5/10 (ta polowka to tylko za tytul tak na marginesie)
Nie bede sie silil na elokwencje bo w tym przypadku to po prostu nie ma sensu. Film spokojnie moglby startowac w plebiscycie na PALE DEKADY (jak nie stulecia)
zobacz resident evil albo doom a będziesz wiedział co znaczy przekombinowany montaż którym chcą uatrakcujnić film. Neil może nie jest świetnym reżyserem(raczej przeciętnym) ale kiedy zwykły chłopek (sorry za określenie ale kilka amatorskich produkcji nie czyni z ciebie znawcy) wypisuje takie rzeczy to sorry ale no coments;). Mówisz że neil niezna sie na montażu a widziałeś jego amatorską produkcje walka (czy jakoś tak), tam montaż( niezapominaj że dolicza sie do tego także część dzwiękową a nie tylko zdjęcia) był bardzo dobry i wątpie żeby któryś z twoich filmów mu dorównywał.
HaHaHa!
Wiem co to znaczy przekombinowany montaż i zauważam go także w tym filmie.
Nie uznaje sie za żadnego znawcę, piszę tylko jak jest.
Neil (piszesz jakbyś go znał od dziecka) nie bardzo potrafi montować o czym świadczy ten film "Dog Soldiers". Nie porównuje mnie do niego gdyż on robi filmy zawodowo, a ja dla rozrywki. Nie mam też 35 lat i filmy kręcą mnie od półtora roku, a on miał dużo czasu na zbieranie doświadczenia.
O tym, że montuje sie dźwięk nie musisz mi przypominać, z tym że rozpatruje sie montaż dźwięku oddzielnie.
"wątpie żeby któryś z twoich filmów mu dorównywał"
nie trudno pobić ten film, ja w przyszłości gdybym sie związał z tworzeniem obrazów filmowych na pewno bym nie zaczynał od tandetnego scenariusza
CZy ty człowieku wiesz co znaczy przekombinowany montaż (podaj jedną scene z tego filmu). żeby pisać jak jest trza sie natym znać więc skoro tak gadasz to pewnie jesteś znawcą ("pisze tylko jak jest") bo jak nie to wiesz. CZy ja porównuje twoje filmy do dog soldiers? sprzeczamy sie o montaż więc pisze że jego AMATORSKA produkcja ma bardzo dobry montaż i że skoro jesteś taki cwany to ją przebij;) Scenariusz jedzie na tych samych założeniach co predator cz obcy decydujące starcie więc pewnie te filmy mają tandetne scenariusze? Rada na przyszłość -- zdolny reżyser nawet z tandetnym scenariuszem może zrobić genialny film.
pisze neil bo niechce mi sie pisać i imienia i nazwiska a tak pozatym to pewnie znamy sie z neilem od dziecka;)
Widziałem ten film dawno i nie mogę sobie przypomnieć dokładnej sceny.,,
Jak na razie gdy po obejrzeniu jakiegoś filmu jeden z elementów wykonania mi sie spodoba to okazuje sie że ten element został w jakiś sposób nagrodzony. Polegam na tym co wiem, jak powinien wyglądać doby montaż. Ten był słaby(filmu nie mam w swojej kolekcji więc sobie scen nie przypomne).
Nie widziałem tej amatorskiej produkcji wiec nie jestem wstanie stwierdzić co w tym montażu było aż tak powalającego.
Skoro "zdolny reżyser nawet z tandetnym scenariuszem może zrobić genialny film" to dlaczego z "Dog Soldiers" wyszedł gniot...
odpowiedz nasuwa sie sama
w takim wypadku musisz być prawdziwym znawcą i nic tylko sie z tobą zgodzić;) dobry montaż lub inną "część" filmu nietrudno wykryć więc nieobrastaj w piórka. "Polegam na tym co wiem, jak powinien wyglądać doby montaż" co takiego wiesz kończyłeś jakąś szkołe czy coś że jesteś taki pewny? każdy może tak powiedzieć. skoro niewidziałeś jego wcześniejszych filmów to nie mów że niezna sie na montażu. ja już kiedyś mówiłem film dostał nagrody w brukseli i luksenburgu więc raczej gniotem nie jest ale ty znajomością prześcigasz wszystkich sędziów i pewnie jeszcze samą akademie;). Jak napisałem neil (mój kolega) nie jest "zdolnym" reżyserem ale za ten film ma u mnie plusa
Jak dotąd trafiam o ceną poszczególnych elementów. Gdy jak już wcześniej napisałem, jakiś element mi sie spodoba to okazuje, iż dostał jakąś nagrodę.
Nie wmówisz mi, że "Dog Soldiers" dostał nagrodę za montaż. Jak już, to coś typu: "najlepszy film" na jakimś festiwalu gdzie poziom był niski.
Neil jest może i świetnym montażystą ale ten film tego nie ukazuje... wręcz przeciwnie.
Z tym trafianiem jest różnie zależy jakie filmy oglądasz.W filmach z wyższej pułki łatwiej jest znaleźć rzeczy które zasługują na nagrody, o wiele większą sztuką jest znalezienie takich rzeczy w filmach słabych albo przeciętnych. Widać mało znasz sie na kinie jeśli festiwale w brukseli czy luksenburgu są dla ciebie na niskim poziomie (nie są to może cannes ale w europie sie liczą). Czy ja pisałem że dostał nagrode za montaż? Dostał nagrode główną i nagrode publiczności oraz grand prix więc chyba logiczne jest że do gniotów sie nie zalicza. Ten film miał mieć w założeniach prosty montaż i ma. Nie ma w nim żadnych kosmosów czy przekombinowanych ujęć. Nielogiczności z ułożeniem scen zdażają sie w różnych filmach nawet tych genialnych od znanych reżyserów. Jeśli nie możesz podać konkretnych przykładów to twoja "autentyczność" ałtomatycznie spada;) tak już jest.
Kyrtaps, to jeden z najlepszych horrorów ostatnich lat i twoja opinia tego nie zmieni. Możesz sobie dawać 3/10 albo nawet 1/10, ale wielu ludzi będzie uważać ten film za świetny. Ja także. Zauważyłem, że najbardziej lubisz oceniać zdjęcia i montaż. Dla mnie one są na dalszym miejscu. Liczą się, oczywiście, ale nie tak jak reżyseria, aktorstwo czy scenariusz. Tutaj reżyseria i aktorstwo było przeciętne, ale to nie jest minus, ponieważ nie były słabe. Jeśli chodzi o scenariusz, to uważam, że jest bardzo dobry. Oczywiście jak na horror. Według mnie należy oceniać film w gatunku, jaki reprezentuje, a nie na tle wszystkich gatunków. Wydaje mi się, że ty tego nie rozumiesz. Twoim zdaniem tylko ambitne filmy zasługują na pochwały. Ale tak nie jest. Istnieje wiele gatunków i musisz się z tym liczyć.
A wracając do scenariusza...Jak już napisałem, jest bardzo dobry. Świetnie cytuje klasyczne horrory, nie tylko te o wlkołakach. Najbardziej da się zauważyć nawiązanie do "Nocy żywych trupów", ale także do "Skowytu" czy "Amerykańskiego wilkołaka w Londynie". Poza tym mamy całkiem niezłe dialogi. Na plus można też zaliczyć, że jest to film niskobudżetowy. Przy skromnym budżecie zrobić tak dobry film to jest naprawdę coś. Ja osobiście daję mu 8/10.
Do Mr.Myers:
To że ty uważasz ten film za dobry nie zmienia faktu iż jest to słaby obraz.
Zgadzam się. Najważniejszy w filmie jest: scenariusz, reżyseria i montaż. Na dalszym planie są zdjęcia, muzyka itp. Ja zwracam uwagę na to co wychyla się w filmie poza średnią.
Czy twoim zdaniem nie można zrobić filmu grozy, traktującego o czymś ważnym. Ciągle jakieś wilkołaki... to staje się nudne.
Scenariusz nie jest świeży i o niczym nie traktuje... jak dla mnie średni uwzględniając podane przez ciebie plusy.
"To że ty uważasz ten film za dobry nie zmienia faktu iż jest to słaby obraz." no i znowu starasz sie pokazać jaki to z ciebie znawca eehh. A ja posune sie jeszcze dalej;) w filmie najważniejsza jest opowiadana historia i jej składniki takie jak np postacie bez tego nawet najbardziej doskonały technicznie film będzie poprostu słaby. Taki film niebędzie miał przesłania na które tak sie uparłeś więc niebędzie wart twojej uwagi;) Zdjęcia i muzyka nie są na dalszym planie - przestudiuj jakieś fachowe ksiązki a będziesz wiedział oczym prawie."Ja zwracam uwagę na to co wychyla się w filmie poza średnią" - przypominasz mi mojego kumpla który oglądając film wytyka mu wszystkie braki ( techniczne i metoryczne) w ten sposób można zgnojić każdy film.Film grozy traktujący o czymś ważnym ( ochrona środowiska , miłość matki do dzieci , religia:) gatunek horrorów jest nastawiony na rozrywke (choć jest to rozrywka mrożąca krew;). Wilkołaki w naszym kinie to temat mało używany więc o co ci chodzi? Wszystkie filmy o wilkołakach można policzyć na palcach obu rąk a naprawde dobrych filmów wyszło w przeciągu ostatnich kilku lat 3 ( zły wpływ księżyca , wilk i dog soldiers). Nie licz filmów typu van helsing czy underworld bo to nie są horrory. Scenariusz nie jest świeży ale w dzisiejszych czasach cięszko jest wymyślić coś orginalnego czego jeszcze nie było. Ah traktuje tylko ty specu niepotrafisz tego dostrzec ( np walka systemy z dziką naturą )
Filmy słabe albo przeciętne zazwyczaj nie posiadają elementów wykonania zasługujących na nagrody.
Nagroda otrzymana w Luksemburgu jest dla filmu za granicą tak znacząca jak dla Amerykanina fakt nagrodzenia jakiegoś filmu w Gdyni. Jakość nagrody sie liczy. Na świecie rozdaje sie mnóstwo wyróżnień, należy zwracać uwagę na te, które na prawdę coś znaczą, a takich jest niewiele.
W "Dog Soldiers" montaż nie był na pewno prosty, miał uatrakcyjnić film.
Co do przekombinowanych ujęć, mylisz pojęcia. Nielogiczność ułożenia scen nie zdarza sie w filmach bardzo dobrze wykonanych, a fakt kto jest reżyserem, nie wpływa na jakość zmontowania.
Nie mam przykładów bo w mojej kolekcji ten film sie nie znajduje a widziałem go stosunkowo dawno.
Nie posiadają ? Oj twoja znajomość kina jest bardzo słaba co sam udowadniasz w swojich wypowiedziach. Europejski film którym bezwątpienia jest dog soldiers dostaje europejskie nagrody więc o co ci chodzi człowieku ,nierozumiem.Gdyby dostał nagrode w kraju np arabskim to mógłbyś mieć pretensie ale tak nie jest więc do czego piejesz? Liczy sie jakość nagrody i tego typu bzdety? To może walnij przykładami, że co akademia? jej wiarygodność podupada z roku na rok więc ?To ty mylisz pojęcia i dobitnie pokazujesz że nie masz zielonego pojęcia o montażu. Oglądałeś jakiś film tarantino? to obejrzy wtedy pogadamy o ułożeniach scen. Nawet najlepsze filmy nieuszczegą sie błędów.
To film produkcji luksemburskiej. Tam produkuje sie nie wiele filmów a skoro jest festiwał to nagradza sie to co jest,,, wyboru dużego nie ma...
Ja mówie o poważnych nagrodach takich jak cannes, niedzwiedzie, akademia.... tej rangi nagrody ... chodzi o międzynarodowe,,, a nie krajowe...
Nie rozczylajmy sie dokładnie analizując układ scen. Ważnie jest to w którym momencie została przycięta, czy długość jej współgra z resztą.
Film jest angielski w tworzeniu którego brały udział angielskie studia filmowe więc jest produkcji angielskiej z "support'em" Luxemborg Film Found a ten support może ograniczać sie np tylko finansowo. Poczytaj fachową prase obejrzyj kilka programów zobacz wypowiedzi znanych ludzi a będziesz wiedział że wiarygodność akademi podupadła, to nie jest już ta sama akademia co kiedyś. Sam pisałeś że "Nagroda otrzymana w Luksemburgu jest dla filmu za granicą tak znacząca jak dla Amerykanina fakt nagrodzenia jakiegoś filmu w Gdyni." więc niewyskakuj mi tu z cannes czy akademią , jak mówiłem europejski film dostał europejską nagrode i tyle.Starasz sie udowodnić że jesteś lepszym znawcą i krytykiem od ludzi z luksemburgu czy brykseli a tak nie jest ,ci ludzie spokojnie mogą cie wyśmiać więc nierób z siebie idioty. W luksenburgu oceniają rózne filmy np francuskie itp. Jak już mówiłem nieznasz sie na montażu - kto powiedział że wszystkie sceny muszą być równe pod względem długośći albo przycinania. Poraz kolejny odsyłam cie do filmów mistrza tarantino ( wiesz taki koleś co wstrząsną przemysłem filmowym) jak już je zobaczysz i zakapujesz co znaczy montaż to wtedy pogadamy ps: zauwarz że długość sceny i jej przyciecie zalerzy od jej znaczenia w filmie i od tego co ma do "pokazania" może zrobiłbyś to inaczej ale reżyser zrobił to tak i za to należy mu sie przynajmniej szacunek a ty prosze nie psiocz na niego bo on to robi zawodowo a ty niemasz o tym zielonego pojęcia więc wyluzuj
Do Kyrtapsa:
"Czy twoim zdaniem nie można zrobić filmu grozy, traktującego o czymś ważnym. Ciągle jakieś wilkołaki... to staje się nudne."
Po pierwsze, filmy o wilkołakach traktują o czymś ważnym - o własnej tożsamości. Człowiek ugryziony przez wilkołaka staje się kimś innym, kimś, kim nigdy nie był. I to jest jego dramat. Ty zauważasz tylko to, że wilkołak atakuje jakąś osobę i ją rozszarpuje. Ja widzę zagubioną istotę, która wpadła w sidła nałogu. Bo o tym również traktują takie filmy - o nałogu. Wilkołak nie może powstrzymać się od atakowania. Tak samo jak zombie czy wampir. Oni wszyscy stali się nałogowcami. Niektórzy próbują z tym walczyć, jak np. bohater grany przez Brada Pitta w "Wywiadzie w wampirem", ale to nie jest takie łatwe.
I zgadzam się z Gabe'm, że obecnie nie powstaje wiele filmów o wilkołakach. A jeśli ty uważasz inaczej i nudzi cię to, to po co oglądasz takie filmy? Ale faktem jest, że ostatnio nie powstaje zbyt dużo filmów o wilkołakach. Mamy co prawda "Van Helsinga" czy świetny skądinąd "Underworld", ale to są filmy akcji. Powstała również "Przeklęta" Wesa Cravena, ale to bardziej pastisz. "Dog Soldiers" to powrót do starej szkoły. I to bardzo udany powrót. Oczywiście, że scenariusz nie jest oryginalny, ale czy w dzisiejszych czasach może być coś oryginalnego. Nie. Wie o tym mistrz Tarantino. Jego filmy czerpią garściami z innych produkcji, czasem nawet kopiują sceny, a mimo to są bardzo świeże i zdobywają sporo nagród. Także uwielbiane prze ciebie "Requiem dla snu". Ja w scenariuszu tego filmu nie widzę nic oryginalnego. Choć faktem jest, że film mi się bardzo podobał. Ale o jego wyjątkowości nie świadczy scenariusz, lecz aktorstwo i kilka scen, jak również montaż. Choć gdyby Aronofsky zdecydował sie na bardziej spokojny, film nie straciłby wiele, a może i nic.
Europejski film dostał europejską nagrodę i tyle. Wychwalaj więc filmy wietnamskie za to że dostały wietnamską nagrodę.
O tym że znaczenie akademii wiem, jest ona nadal znacznie bardziej poważana niż festiwal w Luksemburgu. Nie uważam się lepszym znawcą od jury. Chodzi o to że może nie miało z czego wybierać skoro nagrodę dostał ten film.
"kto powiedział że wszystkie sceny muszą być równe pod względem długości albo przycinania."
Hahaha! równe pod względem przycinania.... ciekawe...
Ja na pewno tego nie napisałem... Chodzi mi o wyczucie odpowiedniego momentu do skończenia sceny i rozpoczęcia kolejnej... Długość kolejnych scen musi ze sobą również współgrać alby otrzymać odpowiedni efekt, wiedział o tym doskonale George Tomasini przycinając taśmę z matematyczną dokładnością.
Jeszcze tylko jedno... nie zawsze montażystą jest reżyser(przeważnie nim nie jest).
Do Mr.Myers:
W takim razie kończę z horrorami. Więcej ich nie oglądam. Według mnie aby zrobić film grozy trzeba chociaż wy myśleć nowego, w miarę oryginalnego stworka.
Napisałem już wcześniej że oryginalność wcale nie jest najważniejsza. Wystarczy spojrzeć na coś w inny sposób. W requiem chodź o wykonanie. Z resztą patrz mój temat na forum Przekrętu, tam znajduje się wzmianka o requiem.
"Europejski film dostał europejską nagrodę i tyle." To tak jakbym ja powiedział, gdyby np. "Reqieum dla snu" zdobyło Oscara, że amerykański film dostał amerykańską nagrodę, i tyle. Musisz wiedzieć, że nie tylko amerykańskie nagrody się liczą.
Po drugie, nie musisz kończyć z horrorami, bo to wspaniały gatunek. I wcale filmowcy nie muszą wymyślać "w miarę oryginalnego stworka". bo nawet jeśli to zrobią, to i tak scenariusz może być niezbyt oryginalny. Ja osobiście wolę wypróbowane stwory. Tak samo jak pewien pisarz, który zwie się Stephen King. On wykorzystuje znane postacie z horrorów i tworzy wspaniałe opowieści z ich udziałem. Dlaczego filmowcy nie mieliby robić tego samego? Ale oczywiście niech robią to porządnie. Twórcy "Dog Soldiers" zrobili ten film porządnie. Może nie rewelacyjnie, ale na pewno porządnie.
Pozdrawiam.
Chodzi tu o znaczące nagrody. Takie, które aby zdobyć należy wygrać z wieloma filmami z różnych zakątków świata. Chodzi mi o to, że w Luksemburgu nie było dostatecznie wysokiego poziomu. Poziom taki prezentowany jest w Cannes oraz na Oskarach, pod warunkiem, iż będzie to kategoria np. Najlepszy film zagraniczny.
Ja lubię horrory ale nie obrzydliwe a ponadto wyśmienicie wykonane.
Skąd wiesz jaki był poziom w luksemburgu ? byłeś tam ? jesteś sędzią albo znawcą? pomyśl jak to wygłąda kiedy młody chłopaczek niemający żadnedo doświadczenia podważa autorytet komisji oceniającej w luksemburgu czy brukseli? troche śmiesznie. Idąc twoim tokiem myślenia można by powiedzieć że np filmy bez oskara to gnioty - i co ty na to. właśnie taką postawe prezentujesz. Przyznaj że film który ci nie podszedł jest doceniany i "lubiany" przez nas i wielu wielu ludzi na całym świecie i to cie wkurza. Niejesteś w stanie nas przekonać że to gniot bo nieprzedstawiasz niczego co by na to wskazywało ( w porównaniu do argumentacji mojej i kolegi z piątku13;). Byle jakie filmy niedostają nagród pogodź sie z tym. Jaki to horror który nie jest obrzydliwy ( co przez to rozumiesz) , czyba milisz je z thrillerami. Dog soldiers nie jest wyśmienicie wykonany bo to film klasy B o niskim budżecie. Przestań sie już ośmieszać i przyznaj że jest to twoja czysto subiektywna ocena i nierób z siebie znawcy którym nie jesteś ( który ja to raz już mówie;)
Skoro jak sami twierdzicie średni film dostaje nagrodę, to poziom musi być słaby.
To czy film dostał jakąś nagrodę nie zmienia faktu iż jest on dobry lub słaby.
„Dog Soldiers” jest słabo wykonanym horrorem i tyle. Ty nie potrafisz mnie przekonać o jego geniuszu ja ciebie o jego przeciętności.
Horror bez krwi.. no pewnie, takie są najlepsze. Nie sztuką jest przestraszysz widza widokiem wybuchającej wątroby. „Dziecko Rosemary”, „Inni”, „Egzorcysta”, „Omen”, „Lśnienie” czy tam lała się krew?
Wygonie mocno średnie, nic poza tym nowego i to ma być niby dobry film?
------------------------------ ------------------------------ ------------------------------
Tak na marginesie... kto wpływa na to jakiej klasy jest film?? A czy B ??
Do Gabe'a:
Nie gniewam, że pomyliłeś mnie z Jasonem. To równie świetna postać:)
Do Kyrtapsa:
Zgadzam się z Tobą odnośnie tych znaczących nagród, ale tylko po części. Oczywiście nagrodzony film jest więcej warty, jeśli wygrał z większą ilością kandydatów. Ale problem z Akademią czy festiwalem w Cannes polega na tym, że tamtejsi jurorzy mają swoich faworytów. Nie zawsze, ale na pewno często. Dlatego należy też doceniać takie festiwale jak ten w Luksemburgu. Tamtejsi jurorzy są bardziej niezależni. Twórcy "Dog Soldiers" mogą czuć się z tego powodu dumni.
Teraz druga sprawa. Ok, lubisz horrory, ale nie te krwawe. Szanuję twoje zdanie. Ja sam np. uwielbiam "Dziecko Rosemary", w którym Roman Polański skupia się bardziej na atmosferze. Ale ty, podchodząc do filmu o wilkołakach, musiałeś zdawać sobie sprawę, że będzie w nim sporo krwi. Wiele podgatunków horroru nie może się bez niej obejść. Ja sam lubię takie horrory, choć również te bezkrwawe. I kiedy zaczynałem "Dog Soldiers", wiedziałem, że będzie to krwawy film. Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy, że należy krytykować sam film, a nie gatunek. Wiem, że krytykujesz "Dog Soldiers" jako film, ale chyba także gatunek czy raczej podgatunek. Uważasz go za drugorzędny. A wcale tak nie jest.
Pytasz, kto wpływa na to, jakiej klasy jest film. Ty chyba nie wiesz, co tak naprawdę oznacza, że film jest klasy B. Te filmy wcale nie są gorsze, zdarzają się wśród nich prawdziwe arcydzieła. Film klasy B to film o małym budżecie. Oczywiście wśród nich jest wiele chłamu, ale to przede wszystkim z braku pieniędzy. Kiedyś ktoś wpadł na pewien pomysł, żeby w kinach samochodowych czy w ogóle kinach puszczać dwa seanse: jeden to profesjonalny film, a drugi niskobudżetowy, kręcony na zamówienie bardzo szybko. Później te filmy zaczęły być nazywane filmami klasy B. Teraz już nie ma takich seansów, ale filmy klasy B pozostały. Wiesz, że westerny Sergia Leone należą do tej kategorii, a przynajmnej te pierwsze? A to są prawdziwe arcydzieła.
P.S. A w "Lśnieniu" jest mnóstwo krwi. Przypomnij sobie scene, w której zalewa ona korytarz. Było jej całkiem sporo:)
Napięcie, to właśnie w horrorach lubię. Dog soldiers obejrzałem przypadkowo nie czytając nawet opisu. Bardzo się na nim zawiodłem.
Lśnienie oglądałem bardzo dawno i z tego co pamiętam opierał się na tajemnicy i otwartej pustej przestrzeni odciętej od świata. Może i była krew,, chodzi o to ze nikt nikogo nie zjadał rozrywał i flaki nie latały w powietrzu.
Skoro teraz rozumiem pojęcia klas w kinie, wiem że nienawidzę kina klasy A.
Sztuką jest zrobić dobry film za grosze.
Ja także lubię napięcie w horrorach, nawet bardzo. W "Dog Soldiers" było go trochę, nie dużo, ale trochę na pewno. A w filmach o wilkołakach ktoś musi zjadać kogoś innego i flaki muszą latać w powietrzu - taki jest wymóg tego podgatunku. A jeśli chodzi o klasy, to wydaje mi się, że od początku lat 90 - tych granica między filmem klasy A i B zaciera się coraz bardziej. Np. "Pulp Fiction". Film opiera się na znanych scenach, momentami nawet kiczowatych. A do tego nie powstał za duże pieniądze. Czy jednak można nazwać go filmem klasy B? Absolutnie nie. Obecnie już chyba nie ma filmów klasy B. Niektóre specjalnie odnoszą się do nich, a inne mają mały budżet, ale nie nazwałbym ich filmami klasy B.
I jeszcze jedno. Nie wszystkie filmy niskobudżetowe to filmy klasy B. Jak już napisałem, takie filmy były robione na zamówienie w latach 1960-1985 (mniej więcej). Były to przeważnie horrory, filmy s-f i sensacyjne. Czyli filimy, które na ogół potrzebują sporego budżetu. Ale przecież są filmy, które nie muszą być robione za wielkie pieniądze, np. dramaty czy filmy obyczajowe. Ich na pewno nie można nazwać produkcjami klasy B.
Chyba jednak nie do końca rozumiesz pojęcie klas w kinie. Filmy klasy B mają tą charakterystyczną nutkę tandety ( czasem nawet więcej niż nutkę;) iprzeważnie są to filmy przeciętne ( średnie) bądz słabe. Naprawde dobrych filmów klasyB jest mało a część z nich ewidentnie sie postarzała ( co pod względem estetycznym troche zaniża ich wartość). Obecnie robi sie filmy które jedynie starają sie mieć ten charakterystyczny klimat ale nie są to pełno wartościowe filmy klasy B, jedynie mają sprawiać takie wrażenie. To że film jest kręcony za małe pieniądze wcale nie znaczy że jest to film klasy B. Nie nienawidz kina klasy A bo mimo wszystko to w nim powstaje najwięcej wartościowych czy genialnych filmów ( inna sprawa że również pełno hollywoodzkiej papki) które tak sobie cenisz
Co do klas w kinie to dalej nie wiem. Mogę sie jedynie domyślać... wy również sie domyślacie bo tak jak twierdzi Gabi myślałem od początku...
Czekam na kolejne definicje może w końcu ktoś nas oświeci....
Tylko że filmy "wzorowane" na kinie klasy B nie muszą być wcale słabe czy przeciętne( tandetne owszem jeśli tego chce reżyser) np taki Pulp fiction czy kill bill od tarantino. Filmy kl B wychodzą przeważnie od razu na vhs czy teraz na dvd. Chce jeszcze przypomnieć że ich tandetność nie jest zamierzona jak w przypadku filmów "wzorowanych". Ciężko jest opisać słowami jakie to filmy ale podczas oglądania ewidentnie to widać;) polecam np ostatnie filmy z seagalem np bestia , drugą część żołnierzy kosmasu , ostatnią część gatunku czy mutanta ( to z tych nowszych) i tak dalej , tylko ostrzegam oglądanie ich dla kogoś tak wyczulonego jak ty może skończyć sie kalectwem;) pozdro
Do Gabe'a: "Chyba jednak nie do końca rozumiesz pojęcie klas w kinie." To było do mnie czy do Kyrtapsa? Sorry, ale te komentarze układają się trochę chaotycznie. Jednak po dalszej wypowiedzi, sądzę, że do Kyrtapsa.
Napisałeś, że filmy klasy B mają charakterystyczną nutkę tandety i jest to oczywiście prawda. Ale trzeba zaznaczyć, że jest to tandeta zamierzona, a przynajmniej po części. Weźmy na przykład taki „Powrót żywych trupów 2”, który widziałem niedawno. Jak wiadomo, jest to film o żywych trupach. Charakteryzacja i efekty specjalne są w nim tak żałosne, jak cała ta produkcja. Zombie wyglądają jak zwykli ludzie pomalowani niebieskim pudrem. A to tego mówią i nawet prowadzą samochody. Kicz nad kicze. Ale to było zamierzone. Oczywiście filmowcy mieli ograniczony budżet, ale co z tego? Czy Romero, kręcąc „Noc żywych trupów”, miał jakieś gigantyczne pieniądze? Nie. Jego zombie nie są specjalnie szpetne, tak jak np. w dzisiejszych tego typu filmach. To zwykli ludzie pomalowani białym pudrem. Ale można się ich przerazić, a atmosfera w tym filmie jest genialna. „Noc żywych trupów” na pewno nie można nazwać filmem klasy B. A jeśli chodzi o twórców „Powrotu...”, to oni mogli przecież zrobić to samo, co Romero. Ale nie zrobili. Czemu? Ponieważ ludzie kochają tandetę. Dzisiaj również. Oglądają przecież „Armageddon”, „Pana i Panią Smith” czy inne podobne. Czemu tego nikt nie nazwie kinem klasy B? Co z tego, że grają w nich znani aktorzy? To nic nie zmienia. Dla mnie to nadal jest chłam.
Wcześniej napisałem, że wśród produkcji klasy B można znaleźć prawdziwe arcydzieła. Takim przykładem jest na pewno „Halloween” i „Atak na 13. posterunek” Johna Carpentera. To na pewno filmy klasy B, ale również bardzo dobre filmy. Mamy również trylogię dolarową Sergia Leone. Przed laty ona również należała do klasy B. Dużo przemocy i seksu – to jeden ze znaków firmowych kina klasy B. W tych westernach może nie było dużo seksu, ale przemocy na pewno tak. Najśmieszniejsze jest to, że po latach te filmy okrzyknięto arcydziełami i już nikt nie śmiał nazywać ich filmami klasy B. Co do innych produkcji tego gatunku, szczególnie horrorów, to oczywiście jakiś 90% z nich to gnioty, ale przez to, że wychowałem się na nich i mam do nich ogromny sentyment, mają u mnie kilka plusów więcej.
Wypowiedz była oczywiście do Kyrtapsa. Zgadzam sie z tym co mówisz, ja również wychowałem sie na tego typu filmach i widziałem tak tandetne chłamy że masakra;). Przypomniała mi sie ciekawa scena z jednego filmu klasy B który miał aspiracje być filmem s-f. -----"główny bohater ( taki han solo dla ubogich ) broniący pięknej ociekającej seksem niewiasty walczy z helikopterem. aby uniknąć ognia przylega do ściany plecami ( pomimo że helikopter jest dokładnie nad nim ), dostaje kulke jakby postrzelili go z zwykłego pistoletu ( mimo że koleś w helikopterze wali z automatu jaki miał rambo ) poczym oddaje jeden strzał ( z takiego małego pistoleciku ) i helikopter wybucha. Bohater podhodzi do uratowanej niewiasty a ta stwierdza że jest ranny ( na co on wali zdziwko jakby tego nieczuł ). Po powrocie do domu niewiasty bohater postanawia sie opatrzeć za pomocą wiskey i kombinerek. Dzielnie znosząc ból wyciąga kombinerkami nabój i mdleje." ---- jest to scenka z poważnego filmu mimo że śmiałem sie z kumplem do łez i to właśnie o takiej niezamierzonej tandetności mówie, nie wszystkie filmy klasy B takie są ale spora większość. A i dodam jeszcze że najlepsza scena w tym filmie to scena seksu ( jak w rasowym erotyku;) mimo że nie między głównymi aktorami a jakimiś statystami;)
Tak, w filmach klasy B jest wiele takiej tandety. Kiedyś, gdy byłem młodszy, nie zważałem na to, ale teraz trochę mnie to razi. Ale czasem na takich głupich sytuacjach można się nieźle bawić. Sam - jak napisałeś wcześniej - śmiałeś się. I to jest urok takich produkcji. Muszę stwierdzić, że nadal lubię je oglądać, choćby po to, żeby się pośmiać. Jednak musisz przyznać, że w niektórych filmach klasy A też zdarzają się podobne błędy. Ale one nie mają żadnego uroku. W tym właśnie tkwi magia kina klasy B: można mu wiele wybaczyć. Pozdrawiam.
Dokładnie tak jak mówisz, dlatego uważam że człowiek który uważa sie za prawdziwego kinomana powinien liznąć równiesz tej ciemnej strony mocy;)Pozdrawiam
Zgadza się. Ale tak naprawdę ta strona mocy nie musi okazać się taka ciemna.
Korzystając z okazji, chciałbym wymienić kilka tytułów z kina klasy B, które uważam za bardzo dobre:
1)trylogia dolarowa Sergia Leone, czyli: "Za garść dolarów", "Za kilka dolarów więcej" oraz "Dobry, zły i brzydki". Chociaż te westerny tak naprawdę wyszły już z getta kina klasy B i są uważane za prawdziwe arcydzieła.
2)"Halloween" Johna Carpentera
3)"Halloween 2" (bardzo dobry film i sequel, ale nic w tym dziwnego, skoro scenariusz napisal Carpenter i Debra Hill)
4)"Mgła" (znów Carpenter)
5)"Atak na 13. posterunek" (ponownie Carpenter:))
6)"Amerykański wilkołak w Londynie" Johna Landisa
7)"Skowyt" Joe Dantego
8)"Koszmar z Ulicy Wiązów" Wesa Cravena
9)"Piątek trzynastego" Seana Cunninghama
10)”Teksańska masakra piłą mechaniczną” Tobe’a Hoppera
Jak widać, przeważają horrory, ale chyba nic w tym dziwnego. Właśnie horrory klasy B, zwłaszcza te powstałe w latach osiemdziesiątych, mają ten specyficzny cudowny klimat, naet jeśli są kompletnym gniotem.
Każdy element filmu jest sztuką. Scenografia, zdjęcia, charakteryzacja itp. Operator, scenograf w filmach staje sie wykonać powierzone mu zadanie jak najlepiej potrafi. Z tego co tu wyczytałem filmy klasy B to takie wykonane na odwal. Robione są na szybkiego w celu szybkiego zarobku.... produkcja hurtowa. Jeżeli teraz ta definicja jest poprawna to prawdziwym przypadkiem jest porządny film klasy B.
Zgadza się, filmy klasy B to takie wykonane "na odwal". Robi się je dla szybkiego zarobku. Ale czy tych wszystkich hollywoodzkich superprodukcji nie robi się dla pieniędzy? Oczywiście, filmy klasy B to większości gnioty, ale co z tego? Wiele hollywoodzkich filmów też nimi jest. Więc jaki film trzeba nazwać większą tandetą: film klasy B, zrobiony za marne pienądze i z marnymi aktorami, który na 99% będzie gniotem, czy ten hollywoodzki, na którego wydało się tyle kasy, skompletowało się znaną obsadę itp., a mimo wszystko okazał się chłamem? Według mnie ten drugi. Od kina klasy B nie oczekuje się niczego wielkiego, tylko rozrywki, nawet w tym najgłupszym wydaniu.
"Więc jaki film trzeba nazwać większą tandetą:"
Moja odpowiedz to A.
W filmach "hollywoodzki, na którego wydało się tyle kasy, skompletowało się znaną obsadę itp" twórcy się starali, robili wszystko alby wyszło jak najlepiej. Trudno nie udało się ale starali sie i poświęcili wiele czasu i nerwów. Niestety większość filmów hollywoodzkich robi sie za wielką kasę tylko dla wielkiej kasy. Na szybkiego tak aby sie zwróciło i starczyło na następną większą produkcję.
Filmy klasy B nawet jeśli wyjdą to przypadkiem dlatego nie powinno sie ich szanować. Był robiony na odwal... wyszło arcydzieło... wypadek przy pracy... wiecej szcześcia niż rozumu.
Oczywiście masz trochę racji, ale jeśli chodzi o całą twoją wypowiedź, to nie zgadzam się. Filmy klasy B były tandetne głównie przez producentów, którzy nalegali, by powstawały jak najszybciej i za jak najmniejsze pieniądze. Nie twierdzę, że wszyscy reżyserzy byli utalentowani i nie mogli rozwinąć skrzydeł z winy producentów, ale ci, którzy stworzyli arcydzieła, na pewno nie zrobili tego przypadkiem. Po prostu mieli trochę więcej odwagi, by się zbuntować, no i więcej talentu. I trzeba pamiętać, że przeważnie mogli trafić do kina właśnie przez filmy klasy B, to była dla nich jakaś furtka. Jeszcze raz powtórzę, że uważam, że wiele filmów klasy B jest kiepskich pod względem technicznym czy artystycznym, ale szanuję je przynajmniej z kilku powodów. Najważniejsze z nich to to, że wśród wielu gniotów powstało też kilkadziesiąt bardzo dobrych filmów i kilkanaście arcydzieł. Po drugie, z kina klasy B wywodzi się wielu znanych twórców kina klasy A, np. Frank Darabont, który napisał scenariusz do remake'u horroru "Blob zabójca". Po trzecie, wiele filmów klasy B, obojętnie, czy są to gnioty, filmy dobre, bardzo dobre czy arcydzieła, ma świetny klimat, którego na próżno szukać w bardziej ambitnych produkcjach, chyba, że wzorują się na takich filmach. Po czwarte i dla wielu ludzi ważne, taki filmy są ciekawe albo śmieszne. Mam jeszcze osobisty powód. Do filmów klasy B odwołuje się Quentin Tarantino, mój ulubiony reżyser. On szanuje takie filmy i chwała mu za to, ponieważ w produkcjach klasy B naprawdę nie ma nic złego.
Osobiście niezależni twórcy mają większe pole manewru niż ci klasy B. Nikt ich nie pogania i nie naciska.
Ja się z tobą zgadzam. Unikam kina klasy B, nie ma w nich nic złego poza poziomem technicznym i artystycznym:)
No właśnie! Wreszcie doszliśmy do porozumienia:) Ale polecam obejrzenie kilku filmów klasy B, zwłaszcza tych, które wymieniłem gdzieś wyżej. Pozdrawiam.
Pozrozienie... to bardzo rzadko udaje sie na filmwebie.
Jak będę miał okazję obejrzeć kilka z powyższych filmów to, to uczynię chodz nie bardzo chce mi sie oglądać filmy robione na szybkiego;)
Ok, ale musisz wiedzieć, że akurat te filmy są zrobione bardzo dobrze, nie mają praktycznie żadnych większych błędów. Więc naprawdę je polecam.
"Moim zdanie ten film był wzorowany na Braterstwie wilków."
Człowieku jakie ty tu widzisz podobieństwa?Ja widze tylko postać wilkołaka, która na dodatek w "Braterstwie" okazała się być podróbką.To tak jakbyś powiedział że "Punisher" jest wzorowany na "Spidermanie" dlatego że obie te postacie walczą ze złem.