Ale film miło mnie zaskoczył. Co prawda House Party z Kid N Playem były dla mnie lepsze bo się na nich wychowałem, oglądałem dwie pierwsze części na vhs przed pierwszymi domówkami. Ta część była po prostu bardziej nowoczesna, ale i tak trzymała poziom. Po obejrzeniu Projekt X (który mnie nudził), myślałem, że wyrosłem z tego typu filmów. Jednak najnowsza część House Party przypomniała mi o moich czasach z liceum oraz studiów. Sam kiedyś nałogowo zajmowałem się rapem ze swoim squadem i domówki z freestylem, breakdancem oraz DJingiem (na szczęście nie w moim domu) odbywały się co najmniej raz w miesiącu. Dlatego ten film traktuje jako odświeżenie moich młodzieńczych lat :) Na obecnych imprezach, mam podobną sąsiadkę - napaloną mamuśkę zbliżającą się do 50ki, co robi takie przypały jak w tym filmie (scena z głównym bohaterem na parkiecie), też potrafi przy wszystkich ściągać facetowi spodnie oraz nachalnie wpychać głowę faceta pod swoją sukienkę lub krzyczeć do kogoś by ją zapinał, nawet przy dziewczynie danego faceta. Jednak każdy z mojego towarzystwa ją spławia (łącznie ze z mną) ze względu na wierność do swojej kobiety oraz strach przed złapaniem jakiegoś choróbska. Ale gdy chodzi na imprezy do 18-20 latków lub meneli-złomiarzy, tam nie wybrzydzają i nie patrzą na higienę :P Tak więc jak dla mnie ten film to samo życie hehe. No i plus za epizod Kid N Playa.