Problematyka filmu bardzo trudna, ale też bardzo ważna. Z niecierpliwością czekam na seans.
Reżyser robi się powtarzalny i tendencyjny, a jego twórczość zdaje się zataczać koło. Zaczyna pakować na siłę wszystkie patologie z poprzednich filmów do jednego wora. Poprzedni film był tego dowodem. Przypomina to bigos z pierwszego "Wesela"...
Nie jedyny. Holland wywołała burzę "Zieloną granicą", a Ślesicki zrealizował "Ludzie" o dramacie wojny na Ukrainie. O Vedze nie wspominam, bo to znacznie niższa liga.