Obejrzałem wiele horrorów oraz pseudo horrorów, niektóre były prawdziwymi gniotami ale pomysł był zwykle ciekawy, tylko źle zrealizowany, pewnie z powodu małego budżetu.
"Dom w głębi lasu" nie wygląda na film ze skromnym budżetem, a mimo to jest prawdziwym szitem. Film jest tak skonstruowany jak 95% innych amerykańskich horrorów - kilkoro przyjaciół, może nawet jakaś parka, tępa suka, głupek i mądra (?) dziewczyna oczywiście się pojawili. Pewnie nikogo to nie zaskoczy ale już w momencie, gdy tankowali swój samochód wiedziałem kto zginie pierwszy, a kto ostatni (lub wcale)...
Aktorstwo u wszystkich bohaterów zakrawa o Złotą Malinę, scenariusz to chyba zebrane myśli kilku pacjentów szpitala dla psychicznie chorych. Im dalej tym gorzej, moje zażenowanie przekroczyło dopuszczalną dawkę po scenie gdy dzielny sportowiec Curt rozpieprza się na niewidzialnej ścianie...późniejsze sceny, gdy dwójka ocalałych jeszcze bohaterów wsiada do windy to po prostu GNIOT do kwadratu...scenarzyści, reżyserzy i nie wiem kto tam jeszcze przeszli samych siebie. Poziom idiotyzmu wszystkiego, po prosto wszystkiego jest tak wysoki, że aż szkoda się rozpisywać...
Już od samego początku wieje debilizmem, szef ochrony dziwnej korporacji, działającej w kilku krajach, mającej potężne biura gdzieś głęboko pod ziemią - niczym bunkry - nic nie wie o całej operacji morderstw a gdy się dowiaduje przyjmuje tą wiadomość niczym wieść o planowych opadach deszczu. Setki zatrudnionych pracowników ma wyje**** na zabójstwa ludzi, w dodatku obstawia jakieś idiotyczne zakłady, który potwór rozwali towarzystwo..
Sam pomysł ulokowania jakiś monstrów w tym filmie jest beznadziejny. Mamy tam wszystko: zombie, gigantyczne węże, harpie, meduzy, wilkołaki, klauny(!)... po prostu żenada. Ludzie jak gdyby nigdy nic więżą te potwory w nierozbijalnych klatkach, a w razi konieczności wypuszczają na żer. Matko, kto to wymyślił...
Jeszcze dodany na końcu motyw, z ofiarami dla pradawnych bogów (o kur** tutaj padłem po prostu) to śmiech na sali :D
W tym filmie nic nie działa tak jak należy, nawet bym nie nazwał horrorem, aczkolwiek są elementy paranormalne - więc ok, to horror.
To najgorzej zrobiony horror ostatnich lat według mnie, to w kilku słowach: padaka, żenada, miernota i tona miału. Po raz pierwszy od bardzo dawna miałem ochotę wyłączyć film po obejrzeniu ponad połowy, powstrzymałem się, ale to co zobaczyłem, to była zgroza.
Nie polecam oglądania tego filmu, ludzie - nie męczcie oczu spędzając półtorej godziny przed ekranem oglądając to "coś". Myślę, że za 10-15 lat "Dom w głębi lasu" będzie wspominany jako jeden a największych gniotów w historii swojego gatunku. Tego filmu nie da się nie zmieszać z błotem.
2/10
Zaraz pewnie pojawi się setki innych odpowiedzi o tej samej treści "nie zrozumiałeś filmu" ... a co tu było do zrozumienia? To nie żaden pastisz ani inny nowy gatunek w kinematografii - to prostu od początku do końca, źle zrobiony film.
Nie jest tak strasznie aby dawać mu 2.
Zawsze trzeba podchodzić do filmu z dystansem, w dopiero po treści cenić co tam jest - jeśli mamy do czynienia z mega absurdem i naśmiewanie się z widza t o fakt film jest wart 2 czy nawet 1, ale w tym przypadku tak nie było.
Ah, rozumiem czyli film, który nie mieści się w szablonach musi być od razu zajebisty i wzniesiony do rangi "instant masterpiece".. Moim zdaniem ten film to gniot i zdania nie zmienię.
Ha ha. Bardzo dobrze napisane. Dla mnie to był tylko średniak.
I przepraszam - co tu było do zrozumienia? Zrozumienia to ja oczekuję od ambitnego kina, od innego gatunku, ale nie od horroru. Głównym zadaniem horroru jest przestraszenie widza - film przecież był tak reklamowany. Gdyby mówili od razu o tym, że będą wątki komediowe, to nie marnowałbym swojego czasu. Ot co.
ja Cię akurat popieram w 100%. ten film to najgorsze ścierwo jakie przyszło mi zobaczyć w tym roku ...i podejrzewam, że ciężko będzie go przebić :] konwencja tego filmu jest beznadziejna, a argumenty, że ktoś nie dorósł/nie zrozumiał tego "dzieła" są nie na miejscu. co tu jest do rozumienia, to nie jest ani ambitne ani artystyczne kino, żeby po seansie dociekać o co chodziło reżyserowi. znak jakości filmwebu stracił w moich czach po tym filmie zupełnie jakiekolwiek znaczenie :/
Film to od początku do końca kpina z amerykańskiego horroru, wyeksploatowanego do granic możliwości przy jednoczesnym wykorzystaniu formy, która się tak mocno ukształtowała, ale w zupełnie inny sposób. Wyżej ktoś mądrze określił, że nie zrozumiałeś tego filmu i mi też się tak wydaje. Możesz się burzyć, pluć na monitor i mówić jacy to wszyscy są głupi ale już na samym początku swojej opinii używasz argumentów, które są po prostu głupie.
"Film jest tak skonstruowany jak 95% innych amerykańskich horrorów - kilkoro przyjaciół, może nawet jakaś parka, tępa suka, głupek i mądra (?) dziewczyna oczywiście się pojawili. Pewnie nikogo to nie zaskoczy ale już w momencie, gdy tankowali swój samochód wiedziałem kto zginie pierwszy, a kto ostatni (lub wcale)..."
O to w tym filmie chodziło ;) Niektóre motywy są aż wręcz prostackim policzkiem w twarz twórców tego typu filmów. Chociażby telefon właściciela stacji benzynowej do "szefostwa" czy wszelakie losowanie formy śmierci bohaterów.
" Aktorstwo u wszystkich bohaterów zakrawa o Złotą Malinę, scenariusz to chyba zebrane myśli kilku pacjentów szpitala dla psychicznie chorych"
O TO CHODZI. Nikt nie stara się być nie wiadomo kim. Przypominam, że w jednej ze scen Marty stwierdza, iż każde z nich zachowuje się w sposób nienaturalny, nikt nie jest sobą. Wszystko zostało pokierowane jak w "Truman Show", od początku do końca wyreżyserowane.
"Sam pomysł ulokowania jakiś monstrów w tym filmie jest beznadziejny. Mamy tam wszystko: zombie, gigantyczne węże, harpie, meduzy, wilkołaki, klauny(!)... po prostu żenada"
Loteria, twórcy zebrali wszystkie potwory w jednym składzie i dają wybór bohaterom, jak chcą zginąć, dzięki czemu osiągnęli świetny efekt "filmu w filmie", gdzie (znowu to podkreślam) wszystko jest wyreżyserowane tak jakby podwójnie ;)
"Jeszcze dodany na końcu motyw, z ofiarami dla pradawnych bogów (o kur** tutaj padłem po prostu) to śmiech na sali :D"
Chyba najlepszy motyw z całego filmu. Bogowie to nikt inny jak publiczność, która nie otrzymawszy swojej dawki głupoty i krwi na ekranie wkurza się i robi zamieszanie. Widz chce dostać konkretnie określony produkt i nie lubi, kiedy coś się w nim miesza a wszelkie próby innowacji (jak właśnie w tym filmie) są przez reżysera wyśmiewane, jako próba wzniecenia ognia wśród pradawnych sił :D
Reasumując, każdy ma prawo do własnego zdania, ale po prostu nienawidzę ludzi, którzy idą wraz z zasadą "nie znam się, to się wypowiem" i dokładnie coś takiego zaprezentowałeś w swojej wypowiedzi. Obejrzyj film jeszcze raz, nie bierz wszystkiego dosłownie, bo nie o to w nim chodzi i zastanów się, czy to aby na pewno "normalny horror" ;)
Dokładnie. Intencje twórców są dosyć jasne, stąd zaskoczona jestem argumentami radeso, bo każdy z jego zarzutów został w tym filmie obśmiany, wypaczony i wywindowany do granic absurdu.
Groteska, zabawa konwencjami, fantastyczny policzek, ale też i ukłon w stronę schematów rządzących kinem amerykańskim - nie tylko horrorami. A sceny "zza kulis" były po prostu przezabawne.
Jednym ten pastisz odpowiada, innym nie. Mnie się podobało. Jedna z ciekawszych i nietuzinkowych rzeczy tego roku. Spokojnie 8/10.
Jak można oglądać półtora godzinny film i nie zajarzyć, że się oglądało komedię? Dostajesz ode mnie odznakę Srebrnego Tłuka.
W komediach raczej nie ma zabijania i tego rodzaju przemocy, bo dziecku by nikt tego raczej nie puścił:)
To czarna komedia. W sam raz na raz. Trochę przypomina mi 13 duchów.
PS: Czy Fran Kranz nie przypomina Wam Owena Wilsona ?