co mam powiedzieć o tym filmie, szczerze powiedziawszy spodziewałam się horroru, a tu pojawia
się coś, co chyba miało na celu wyśmianie wszelkiej schematyczności filmów budzących 'grozę', a
jeżeli nie... cóż, obawiam się, że zmarnowałam pieniądze.
Przynajmniej popatrzyłam sobie na Hemswortha ;)
Fakt, tym włąśnie miał być filmem - pastiżem.
I jest nim... przez jakieś 45 minut. Później film wprawił mnie w osłupienie, i jest chyba jednym z takich których w obiektywny sposób ocenić sie po prostu nie da. Fabuła to jeden wielki absurd pełen klisz który nawet nie stara się nawet mieć jakąś logike. Z drugiej strony wszystko to służy parodii. No i jest cała masa nawiązań do klasyków, za co powinno sie błogosławić ten film.
"Cabin in the woods" nawet nie jest pierwszym tego typu filmem. Wcześniej był jeszcze "Waxwork II: Lost in time" Hickoxa