PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10069468}
6,1 243  oceny
6,1 10 1 243
Don't F**k with Liroy
powrót do forum filmu Don't F**k with Liroy

dobrze,

kalesony na bok, żarty też,

gdzie diss na tede?

nie ma i nie będzie.

poza tym, w ramach pewnej ogólnej postpsychicznej higienizacji galaretkowatego systemu wewnątrzczaszkowego, można z braku innych zajęć zapercepować ten pomniczek

minimalomanii, czyli

megalomanii, ale

kontrolowanej.

jest diablo daleki od zawiedzenia się.

sporo rzeczy się tytułowemu - który był, który jest i który kurcze będzie - po latach wybacza, ale jest takie jedno małe ale że despekt dalej które nie będzie mu już nigdy wybaczone.

złamanie niepisanej, warszawskiej a złotej zasady:

nie samplujemy z płyty hip-hopowej!

poza tym co,

my tu team bardziej zakon marii i

do boju,
do boju,
do boju,
do boju,

niż badanie per rektum i z przodu

zwiedzając tylne siedzenie samochodu.

nadymam się, więc jestem,

i wypluwam sens,

ale co tam,

ale dobra.

prawda taka, że to liroy jest szarą eminencją, panem crowlejem owego zakonu.

prawda jest taka, że to liroy miał jaja, żeby zaleźć w paszczę szczura.

utytłać się w tej kuwecie, uparać, wynurzać.

sypać żwirem w tryby maszyny na poziomie silnika.

poza tym jest pozytywny i diablo zabawny

(na przykład scena hamakowa to mój absolutny tegoroczny top w kategorii komedii slapstikowej, z kolei scena maminkowo-kuchenna to mój absolutny top w kategorii komedii gadanej)

po prostu z każdą kolejną minutą tego seansu nabiera się coraz większego szacunku do postaci, co w finale osiąga swoje natężeniu extremum.

tytułowe a końcowe don't fakk with him, he's a real og rzucone w stronę widowni nabiera oto sensu i samo się broni - poprzez nasiąknięcie wszystkim tym cośmy dotychmiast zapercepowali.

wielki szacun i wielki podziw.

z głupia frant i nudów popełzłem

znudzony, wyfrunąłem

w stanie euforycznym.