Nie wiem czego się spodziewaliście. Idzie obejrzeć przy odkurzaczu i myciu okien.
Przecież nie każdy film musi być superprodukcją.
Ja bym powiedział, że jest to produkcja (szkoda że taka marna) zrobiona przez fanów dla fanów. Fanów gry Doom, zwłaszcza tej z 2004. Producenci zawarli najwyraźniej jakiś układ w kwestii praw, może też one wygasły przez lata, w każdym razie dla ludzi obeznanych z grą sporo znalazło się tam takich smaczków. Np. elektroniczne karty-klucze wyglądają jak w grze; podobnie wiele elementów scenografii (np. śluzy powietrzne) czy nazwiska postaci. No i sama fabuła, dokładnie na grze oparta.