Pierwszy stycznia, to prawda że śniadanie na kacu jest jak przeszczep, nie zawsze się przyjmuje.
Bardzo ciężki dzień, prawie umarłem, zalepa na ryju, ciepło zimno, boli głowa, złe samopoczucie.
NIE POMAGA NIC... SPACER, WITAMINY, DOBRA KSIĄŻKA, ROZMOWA Z MIŁOŚCIĄ ŻYCIA.
Nadchodzi wieczór, w przypływie bezkrytyczności zakupuję czteropak piwa. Ostatni "frywolny" dzień, nowy rok!.
Wiem że już nic mi nie pomoże siedzę sam w agonii bezsensownej alkoholizacji przeglądając kolejne strony torrentów.
Ściągam "Dopóki piłka w grze"... to jest to. Jedyna rzecz która w tym strasznym dniu mi pomogła to mega pozytywnym film z tematu.
Polecam każdemu bez wyjątku:)