Justin Timberlake obniża poziom filmu, gdy on był na ekranie to po prostu aż oczy się zamykają z nudów.
Ten człowiek jest kompletnym dnem, laluś taki co gra tylko w kiepskich filmach o miłosnych.
W tym filmie potwierdził swoje umiejętności, a właściwie ich brak.
Natomiast gdy był Eastwood to aż chciało się oglądać i nie przestawać.
Dzięki Eastwoodowi 8/10