Filmy z Aniston są na pewnym poziomie, i to nie wiadomo dlaczego, czy ona tak wybiera sobie scenariusze, czy przypadek rządzi wszystkim i w tym wypadku.
Kolejny film który mnie rozśmieszył. Kolejny w którym Jennifer wyglądała bardzo seksownie (poza tym jej uśmiechem którego nie cierpie).
Co więc zawiodło?
Sposób w jaki się zeszli. Tak z niczego? Znów emocje przeważyły jak za pierwszym razem...
To raczej nie był celowy zamysł twórców. Wyglądali jak wzmocniona miłością para, a nie mieli na to prawa.
Czepiam się, bo był to udany film który zgodnie ze swoim zamysłem śmieszył i aktorzy dobrani byli prawidłowo, nie było dramaturgii w tym magazynie dowodów, tylko krótka komiczna sytuacja, co pokazuje że film był skierowany głównie na rozbawienie widza.
Ocena: 7/10
Zgadzam się z tym, co napisałeś odnośnie filmu, jest jak najbardziej udany tylko jedna rzecz mnie zastanawia; co chciałeś powiedzieć przez słowa :"Wyglądali jak wzmocniona miłością para, a nie mieli na to prawa"??
Bo to co ich spotkało ni jak mogło ich umocnić. Mogło obudzić pożądanie, tego typu emocje, a nie poprawić to co było złe w ich przeszłości
Mogło zmienić pkt widzenia na pewne sprawy, czas Ich od nich zdystansował i wtedy można zmienić nastawienie, podejście i wiele naprawić. A jak naprawisz błędy, wytłumaczysz sobie coś, co wcześniej z różnych przyczyn nie można sobie wytłumaczyć, to umacniasz więź eliminacją takich problemów.
Nie w tak krótkim czasie...
Emocje, nagły ich przypływ nie sprzyja trwałym refleksjom.
Nienawidzili się, dwa dni byli ze sobą, gdzie mieli pełno emocji, robili sobie na złość, jedno myślało jak drugie wykiwać... to nie jest atmosfera budująca więź, raczej krótkotrwałe przypływy uczuć.
A w jakim konkretnie czasie? Każdy jest inny, na każdego coś innego działa i każdy potrzebuje różną ilość czasu. Przez te dwa dni nie robili sobie na złość w tym sensie, co masz na myśli i nie przez 100% czasu tylko to. Przez te 2 dni ponadto przypomnieli sobie cały okres kiedy się znali, który był dość długi i nie nienawidzili się, tylko to było dużo bardziej skomplikowane. Gdyby się nienawidzili, to by nie miało miejsca kilka sytuacji, gestów, min itp. itd. i się by to wszystko tak nie skończyło, jak się skończyło.
Właśnie dlatego zakończenie jest kiepskie, bo nie powinno się to skończyć tak jak skończyło i to co na nich podziałało mobilizująco, nie powinno podziałać tak mobilizująco.
To moja ostatnia odpowiedź, bo wciąż uważam, że to jest taka podobna sytuacja jak poznać kogoś i ożenić się w pół roku.. człowieka zaślepiają emocje nie rozsądek ;]
To Twoje zdanie. Każdy ma swoje a dalsza dyskusja rzeczywiście nie ma sensu. Od siebie tylko powiem, że gdyby wszyscy kierowali się tylko rozsądkiem, to by w ogóle ślubów nie było. Czasem trzeba dać dojśc do głosu jednemu, czasem drugiemu, skrajności nigdy nie są dobre i z tym bym się zgodziła.