Abstrahując od tego, czy ten film jest dobry, czy nie (mnie się bardzo nie
podobał), to nie masz powodów, żeby sobie pluć w brodę. Prawda jest taka, że nigdy nie wiesz, czy dany film kiedyś zostanie dołączony do gazety, czy też nie. Ja mam wiele oryginalnych filmów w swojej kolekcji, które później zostały wydane, jako dodatek. Ostatnio staram się kierować dystrybutorem filmu, np. SPInka i Vision należą do tych, które chętnie sprzedają gazetom
licencje na wydanie danego filmu.

można założyć, że kiedyś tam film zostanie dołączony do jakiegoś periodyku. Biznes nie znosi próżni i menadżerowie doskonale sobie zdają sprawę o istnieniu grupy konsumentów, pragnących mieć własną biblioteczkę filmową, ale nie stać ich na wersje "full". I tak powstały wydania OEM (tak jak myszki komputerowe kupowane bez pudełka) za 1/3 ceny. W innym razie piractwo sięgało by zenitu, a tak można generować, co zabrzmi to przewrotnie, dodatkowe zyski. W innym razie niezdecydowani staliby się użytkownikami (stałymi) programów do wymiany plików.

p.s. mieć taki film w wersji pełnej za 50 zeta to raczej nie błąd ;-)