Stwierdzam, ze film jest fantastyczny! Nie ma tu ani cienia ironii - w calym idiotyzmie tego filmu jest tak potezna dawka humoru, ze chwilami aż pokładałem się ze śmiechu. Istotną rolę w tym pokrętnym dziele odgrywa oczywiście jak zwykle znakomity V. Price (Dr. Goldfoot), ale prawdziwe brawa należą się Igorowi. Igor robi w tym filmie za typowego palanta, którego rola opiera się głównie na wypowiadaniu kwesti: "Taak, Dr. Goooldfooot?" oraz "Hyhyhyyyhyy".
Ten film robi dosłowną sieczkę z mózgu. Jeśli przez pierwsze kilka scen się nie śmiejesz, to gwarantuję, że dalsze będą jeszcze bardziej absurdalne i zmuszą cię w końcu do śmiechu. Film oparty jest na samych sztampowych chwytach, które zupełnie nie powinny już śmieszyć, jednak sposób ich przedstawienia jest godny podziwu. Całość utrzymana jest w stylu teledysku Beastie Boys - "Body Movin'" - nie ma co prawda sztucznej morderczej sowy i tryskającej krwi, ale zasada wywoływania drgawek pozostaje ta sama. Zdecydowanie polecam tym, którzy potrafią oglądać filmy z przymrużeniem oka a do tego lubią Vincenta Price'a i głupie czarne komedie (z naciskiem na "głupie komedie").
Wolno mi więc wystawiłem 9/10 żeby nieco podnieć notę temu filmowi;)
Niestety nie podchodzę z entuzjazmem do owego dzieła, nie rozśmieszyło mnie w ogóle a też lubię absurdalne komedie. Moim zdaniem największą piętą achillesową jest brak określenia co parodiuje dzieło (uważam że film to w pewnym senie parodia). Ogólnie rzuca się w oczy że chodzi o agenta 007 lecz w pewnym momencie widz może dojść do wrażenia że to parodia młodzieżowego kina które charakteryzowało się pięknymi dziewczynami i humorem sytuacyjnym. Największy plus dzieła to oczywiście Vincent Price dla niego dzieło to obejrzałem, wielki ukłon także za to że sparodiował swoje role widźmy tu scenę wręcz wyjętą ze studni i wahadła, troszkę z nawiedzonego pałacu i muzeum figur woskowych.
Dzieło daje się obejrzeć ale jak dla mnie prezentuje średnią wartość rozrywkową.
niesamowite jest jak świetnie mistrz odnalazł się w trochę dalekiej mu konwencji. No i parodie Cormana i jego starych filmów świetne. Debilny Igor to też świetny punkt filmu. Humor sytuacyjny zdecydowanie się pojawiał, ale jak dla mnie mocno in plus. Czasem nawet głupie (pozytywnie) sceny a la De Funes. A już pościg i ta zaciekła mina Price'a (tak samo jak operował dźwigniami od noża, no prześmieszne było w ogóle widzieć go w takiej roli. Jasne, że nie jest to wybitny film, ale ja się nie zawiodłem.