Widzę, że sezon ogórkowy jeszcze się nie skończył, bo wciąż są produkowane filmy dla odbiorcy nieskażonego myślą.
Choć nie spodziewałem się czegoś niesamowitego po kolejnej historii z rodu "znany temat w innej formie i od innej strony" to i tak mocno "żenadłem" z poziomu absurdu w tym filmie.
W pewnym sensie zmusza mnie to do wyrażenia swojego zdania na forum, szczególnie jeśli uwzględnię fakt braku istniejącej już opinii, z którą mógłbym się zgodzić - niestety.
Nie będę pisał chronologicznie, bo już staram się wymazywać ten film z pamięci.
Największą fizyczną zagadką dla mnie w filmie było, jak jego żona spadała z wieży i ten skoczył za nią. W praktyce powinien do niej bez problemu dolecieć i złapać, a tak się nie stało. Mało tego. Po tym jak rozbiła się o ziemię ta ciągle żyła i mówiła, a krwi było tyle co kot napłakał. Realnie to powinno wyglądać tak, że Drakula próbuje ją złożyć jak puzzle.
Zastanawia mnie też logika tych jego kompanów. Słyszeli plotki, że ich władca jest potworem. PLOTKI. Sam jeden wyszedł na tysięczną armię i ich rozgromił. To już by chyba dało im do myślenia trochę, że nie mają do czynienia z kimś normalnym, bo mówienie, że każdy z Turków się potknął o kamień by raczej nie przeszło. Kiedy już skończył masakrę to zjawiła się jego cała armia. Pytanie. Czy dopiero wtedy zdążyli dobiec, czy od tak po 30 minutach jak on sam tam poszedł na nich, ktoś powiedział "Chyba powinniśmy iść walczyć z królem nie?".
Następna sprawa to ten taki wariat z lasu udającego kapitana Sparrowa w wersji lądowej. Skąd się tam wziął, skąd wie, że to jego ma szukać, dlaczego mu z miejsca krew oferuje i tytułuje panem, a na końcu uparł się by go odrodzić? Nie rozumiem.
Scena, w której po dowiedzeniu się przez nich, że ich wybawiciel jest potworem jest też dobra. Nagle zapominają kim jest tytułowy bohater, czyli ich król i podpalają budynek. Mają też w dupie, że ich uratował i go chcą zabić. Już mniejsza o to, że z filmu wynika, że nie jest jakimś tyranem, a ludzie go traktują dobrze i szanują. Natomiast nagle poglądy odwracają się o 180 stopni. Jedynie jego żonka wychodzi przed szereg i go powstrzymuje przed mówieniem prawdy, bo tam nie wolno być politycznie niepoprawny. Choć to pewnie dotyczyło tej deseczki wyrwanej w gniewie, sensu to za grosz nie miało. Ksiądz czy tam mnich jak kto woli też niczego sobie. Można powiedzieć, że średniowieczny detektyw. Spojrzał na krzywą minę Drakuli i od razu wiedział, że jest wampirem, a nie ma np. sraczki.
Co do jego ludzi to co najmniej dziwne jest to, że podczas jego tak zwanej zemsty zgłupieli. Nagle zapomnieli(znowu) kim są i kim jest ten, któremu służą i co najlepsze, chcieli zabić jego syna. Jeszcze przetrawiłbym to, żeby zaproponowali mu zamianę w wampira, by był taki fajny i silny jak oni, ale nie oni chcieli go zabić, nie mam pojęcia z jakiej racji. Bezsens i tyle.
Najbardziej zagadkowa wydaje mi się końcówka, która pokazuje, że klątwa na tym dziadku z jaskini nadal jest, choć powinna zostać złamana. Dziadek wygląda całkiem okej, choć w jaskini przypominał omszały głaz. Nasz Vlad niesamowitym szczęściem trafia też na babkę do złudzenia podobną do swojej byłej żony i oczywiście ona lubi ten sam wiersz choć minęło kilkaset lat. Co to ma być? Jakieś powiązanie z buddą i reinkarnacją?
Wychodzi na to, że to są jacyś iluminaci.
Lol, w tym filmie nie postawiono na fizykę z elementami nadnaturalnymi. To jest full epic fantasy. Vlad rozwala 1000 osobową armię sam, lata sobie zamieniając się w nietoperze, włada pogodą, jakiś wampir żyje sobie w górach itd. itp... To nie ma w ogóle nic wspólnego z fizyką, zresztą sami w tym wątku wytknęliście z innymi komentującymi kwestię spadania żony Vlada. Takich fizycznych niedorzeczności jest więcej w tym filmie, ale jak się na nie przymknie oko i nastawi na obejrzenie filmu FANTASY, to od razu inaczej się go ogląda.
Generalnie twoje podejście jest zabawne :D Jest "fizyka" bo wszyscy oprócz wampirów nie przeczą jej prawom. Równie dobrze można zaliczyć każdy inny film do tej dziwnej kategorii "fizyka z elementami nadnaturalnymi" (od matrixa po Gwiezdne Wojny a na Obcym kończąc). Kabaret na kółkach prowadzisz w tej dyskusji ;]
-Kwestie fizyki wyjasnil Seth, wiec nie bede powtarzał.
- "Sparrow" przypominal mi postac Igora, wiec moze o to chodzilo - takie mrugniecie do widza.
-Ludzie Vlada pomimo bycia arystokracja nie musieli byc nie wiadomo jak wyksztalceni czy inteligentni. Szlachta czesto byla rownie glupia i prymitywnya co plebs, juz nie mowiac ze kwestia religijna mogla grac tu duza role, a takze szok lub chcec zajecia miejsca vlada. Z reszta nawet teraz ludzie potrafia nienawidzic i byc agresywnymi w stosunku do grup spolecznych ktorych na oczy nie widzieli, nawet jesli lubia jej czlonkow, nie wiedzac o ich przynaleznosci.
-Vlad rozmawial z zakonnikiem jakies 2 dni wczesniej o zdarzeniu w jaskini - zakonnik opowiedzial o wampirze. Nagle zauwaza ze krol, paranoicznie unika slonca - dodanie do tego rozgromienia samotnie oddzialu Turkow i (jesli zauwazył) noszenie na lancuszku srebrnego pierscienia (ktory zawsze nosil na palcu), sprawia ze zakonnik nie musial byc Wlliamem, by przypuszczac ze ma do czynienia z wampirem, a matolem by tego nie dostrzec.
W jaki sposób możecie tłumaczyć scenę spadania fizyką? To jest film fantastyczny, w którym koleś zamienia się w NIETOPERZE. Czy atakując wrogą armie swoją pięścią nietoperzy podlegał prawom fizyki? Czy jak wpadnę w tłum liczący z 10 000 osób to mogę je sama pozabijać pięściami? Nie koniecznie. W związku z tym, nietoperkowa siła jego spadania to nie siła grawitacji, ani inna wyniesiona z 1 liceum ;] Oczywiście, że powinien ją dogonić, lecz fabuła (dziurawa jak ser) była odmiennego zdania.
W pełni zgadzam się z założycielem wątku, jednak mimo wszystko oglądanie tego filmu nie bolało. 6/10 z czego z 2 punkty za głównego bohatera.
Główny bohater(Luke Evans) i mistrz wampirów (Charles Dance) byli najlepsi z tego filmu i tutaj przyznaję racje. No ale jak dla mnie ocena "ujdzie" bardziej pod to odpowiada.
Główny bohater(Luke Evans) i mistrz wampirów (Charles Dance) byli najlepsi z tego filmu i tutaj przyznaję racje. No ale jak dla mnie ocena "ujdzie" bardziej pod to odpowiada.
"Największą fizyczną zagadką dla mnie w filmie było, jak jego żona spadała z wieży i ten skoczył za nią. W praktyce powinien do niej bez problemu dolecieć i złapać, a tak się nie stało." - Dlatego wlasnie, tak to tlumaczymy.
Nadal nie ma tu nic o prawdziwym świecie, tylko tym stworzonym na potrzeby filmu. Nietoperki mogły szybciej pomachać skrzydełkami i by ją dosięgnął.
Raczej nie, bo watpie by bylo cos takiego jak lot w dol....predzej spadanie do celu. ;)
Racja....glupi sultan, mogl kazac swoim martwym zolnierzom wstac, przeciez to tylko film fantastyczny, wiec mogli by zyc nawet z obcieta glowa...albo by im odrosla.
W nastepnej czesci Die Hard, Johnowi pomoga TMNT, a Ramo bedzia atakowal u boku pokemonow...cos czuje ze Twoje podejscie zrewolucjonizuje kinematografie.
"Czy jak wpadnę w tłum liczący z 10 000 osób to mogę je sama pozabijać pięściami? Nie koniecznie." - Ale jak wjedzie w nich ciezarowa to uz ich pozabija.
Skutecznosc mogla wynikac:
-Z niesmiertelnosci i samoleczenia.
-Ze zwiekszonej szybkosci (ataki na strategiczne punkty przeciwnika)
-Z racji braku wzrostu masy miesniowej, byc moze przez wzros zageczszenia komorek miesniowych i wiele innych metafizycznych powodow.
Niezaleznie od czynnikow, nie lamia one praw fizyki, a spadanie z wieksza szybkoscia, tak. No chyba ze przywiazal by sobie rakiete do plecow. Nie rozpatrujemy tego wypadu wzgledem fizyki dlatego ze mamy taki kaprys lijestesmy za glupi by zrozumiec ze to fantastyka, aledlatego ze autor uzyl wyrazenia sugerujacego ze jego zdaniem to niezgodne z prawami fizyki by spadac z ta sama predkoscia.Tylko dlatego mowimy o fizyce.
Dobrze, masz rację oczywiście we wszystkim, jak zawsze wszyscy na filmwebie. W taki sposób nie zamierzam prowadzić rozmowy, nie interesują mnie przepychanki słowne. Agresja zawarta w twojej wypowiedzi jest dla mnie niezrozumiała. Poza tym, wnioskując po tym co napisałeś w drugim poście, najwyraźniej nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi i tego co zarzucam wcześniejszym wpisom na temat praw fizyki.
Bez odbioru.
Zrozumialbym gdybys odpowiedziala w poscie wyzej - tam zlosliwie wykpilem Twoj punkt widzenia bo uwazam ze mowienie " to tylko fantastyka" jest bledne bo tworzy wytlumaczenie kazdej nieprzemyslanej dziury w scenariuszu. Poza tym to ten sam poziom zlosliwosci co argument o "wpadnieciu w tlum i zabijaniu 1000 osob piesciami".
Jak widze jednak przeczytalas rowniez post pozniejszy, ktory jest bardziej merytoryczny.
Spokojnie tlumacze, mimo iz odnosze wrazenie iz podanie cytatu, dlaczego o tym rozmawiamy, kompletnie do Ciebie nie trafia.
Moge sie mylic ale sadze ze mialas na mysli iz dyskusja na tyle postow na temat fizyki (a wiec elementu swiata realnego) w filmie o wampirach to nonsens bo sa wieksze niescislosci z naszym swiatem, jak naprzyklad....wampiry.
Pierwsze zdanie w twoim poscie zawiera sarkastyczne przyznanie mi racji, ktore oznacza ze Twoim zdaniem jestem zaslepionym egotykiem z klapkami na oczach i bo nie potrafie przyjac Twojego punktu widzenia i z litosci nad durniem zakonczysz rozmowe - czyli jest to niemerytoryczna zlosliwostka majaca mnie obrazic.
Dyskusja to jest przepychanka - to szermierka na argumenty. Jesli chcesz tego uniknac pozostaje Ci:
- uznac ze o gustach sie nie dyskutuje (czyli rzecz jasna nie ma dyskusji)
- Przyjac czyjs punkt widzenia bezkrytycznie, lub ktos przyjmie Twoj.
Nie przyjelas mojego bezkrytycznie, wiec mozna zalozyc ze spodziewalas sie ze przyjme Twoj. Jesli Twoja odpowiedzia na fakt ze tego nie robie jest subtelne obrazanie mnie (pierwsze zdanie) i ostentacyjne "trzasniecie drzwiami", to mysle ze zakonczenie tego segmentu dyskusji jest dobrym pomyslem.
Tu raczej chodzi o to, że on potrafił dość szybko poruszać się w tej formie nietoperzy i powinien ją dogonić mimo wszystko, a jak wcześniej ktoś napisał -> nawet gdyby był tylko człowiekiem, to jego żona spadała horyzontalnie, a on "pikował" w dół, więc nawet bez "supermocy" powinien był ją dogonić w locie.
Inna kwestia, że to był już prawie ranek dnia, w którym miał stracić moc -> mogło coś już szwankować, ale to naciągana wersja :P
A wracając do kwestii fizycznych, ten ich spadek wyglądał tak jak bez oporów powietrza (np. w próżni).
Nie chodzi mi o sam fakt buntu i przerażenia, bo to jest jeszcze do zrozumienia jako sam fakt ogólnikowy. Natomiast chodzi mi o to, że to zdarzyło się tak szybko i kompletnie za naszymi plecami, że straciło w moich oczach swoją "realność". Była tam kilka razy poruszana kwestia jakoby od jakiegoś czasu plotki krążyły. Kompletnie nie widać tego upływu czasu w filmie.
Co do zakonnika to owszem mógł się dowiedzieć co się stało pod jego zamkiem(choć sam był w klasztorze), ale to dość naciągane ponieważ Vlad kazał ludziom o tym nie gadać. No i tak jak Asmodea piszę, fabuła jest dziurawa jak ser.
Chrzanisz od rzeczy człowieku. Zwyke kino rozrywkowe, dobry film, który spenia swoją rolę - dostarcza rozrywki. Przestań truć.
To od kopania tych rowów jesteś taki spięty i marudny? Nie przyłączę się do ciebie. Mam już pracę, znacznie lepszą
Chyba każdy film ma być dla nas rozrywką, a nie katuszami, więc nie wiem o co Ci chodzi. Skoro dostarcza Ci rozrywki, no to proszę bardzo, ale nie rozumiem Twojego bólu dupy z powodu tego, że ktoś założył temat na forum i ocenia negatywnie to dzieło, choć ma do tego w pełni prawo. Napisałem fakty z filmu, które podczas oglądania gryzły się, przez co film przestał być dla mnie ową rozrywką.W tym wypadku już nie działa stwierdzenie, że to było kino rozrywkowe i dzięki Bogu istnieje forum, gdzie mogę wylać swoje gorzkie żale ;) Ciesze się, że masz lepszą pracę ;)
To prawda, fabuła jest dziurawa. Film jest za krótki, stąd braki upływu czasu. Film nie jest dopracowany, zrobiony na zasadzie: ludziom i tak się spodoba. I fakt, mnie się spodobał, co nie oznacza, że chętnie nie obejrzałabym czegoś poważniejszego, bardziej dramatycznego i realnego,
Coś nie miałam ochoty na ten film, z powodu bena aflecka, ale skoro polecasz to się skuszę
Tu nie ma się co zastanawiać, Afleck czy nie Afleck. Chcesz dramatu, czegoś bardziej poważnego - obejrzyj ten film.
Fakt, poltka nie dostatecznie zostala wfilmie "przedstawiona" i rowniez odnioslem przez to wrazenie, ze wyszla troche sztucznie.
Zakonnik nie tyle mogl sie dowiedziec co wiedzial. Zdarzenie w jaskini przezyl tylko Vlad i poszedl z tym do zakonnika ktory mu opowiedzial o wampirze. Wiec zakonnik iedzial o tym od niego. A 2 dni pozniej Vlad zachowuje sie jakby sam byl wampirem. Dodatkowo (ale to juz tylko przypuszczenia) mogl uslyszec o wyniku bitwy i obietnicy krola. To co wiedzial na pewno sprawialo ze osoba bystra miala by niemal pewnosc, dodajac przypuszczenia (ktore sa bardzo prawdopodobne ale nie byly pokazane w filmie) to nawet matol mialby pewnosc.
Zapomniałem o tym wspomnieć, ale skąd się Turcy wzięli w klasztorze w tej walce ostatecznej, kiedy on był na polu bitwy, a tu nagle kamera pokazuje jak weszli na wieżę? Rozumiem, że można sobie dopowiedzieć, że znaleźli ukryte przejście, ktoś im otworzył, dostali skrzydeł lub się teleportowali, no ale bez przesady. Jeszcze w sumie nie wiadomo od której strony zaszli, bo tego też nie wyjaśnili. Czy może mi coś umknęło?
No tak, bo przecież nawet w dzisiejszych czasach nie ma dobrych szpiegów, co by się przedostali niepostrzeżenie do jakiegoś tam klasztoru mnichów, gdy wszyscy w środku szykują się na bitwę, panuje zamęt i chaos -> więc co dopiero w takim średniowieczu.
Trochę wymyślasz na siłę już problemy, żeby tylko usprawiedliwić swoją słabą ocenę filmu.
Ja wymyślam? To Ty wymyślasz jakieś bajeczki o szpiegach. Litości człowieku, weź się nie pogrążaj. Uważasz, że w porządku jest taki nagły zwrot akcji z dupy? Bez żadnej małej wzmianki co do jakiejkolwiek możliwości przedostania się za zamknięte mury? Kontaktujesz w ogóle?
Wszystko skomentowane idealnie sam lepiej tego nie zrobiłbym. Świeżo po seansie jestem i daję ocenę 7/10 nie ze względu na film, bo z góry wiedziałem, że nie będzie to arcydzieło, ale tak po prostu oceniam poziom zabawy podczas oglądania. Ciekawe efekty i dość dobre walki były całkowicie enjoyable.
1. Grawitacja. Mówi to panu coś?
2. Oni nie widzieli tego zdarzenia i nie wiedzieli, co się stało. Mogli się domyślać różnych rzeczy, tylko domyślać, bo nic nie widzieli. O tym, że władca jest potworem krążyły tylko plotki, bo nikt nie znał prawdy i nie miał na nic dowodów.
3. Pytasz, skąd się wziął? Pewnie przyszedł. Musisz mieć wszystko podane na tacy i rozłożone na części pierwsze? Ten wątek pozostawia pole dla wyobraźni.
4. Lud ciemny i głupi. Co z tego, że Vlad był ich panem? Ale był też wampirem, potworem z podań i legend, synem diabła, którego ludzie bali się bardziej niż całej tureckiej armii. Co z tego, że wiele dla nich robił, o zasługach ludzie zapominają w sekundę, krzywdy będą pamiętać do końca życia. Moim zdaniem to ten ksiądz zauważył, że Dracula zawahał się przed wyjściem na słońce i stąd jego podejrzenia.
5. Zgłupieli? Nie, stali się żądnymi krwi, wygłodzonymi potworami, które chciały się po prostu nażreć.
6. Tutaj znajomość oryginalnego Draculi się kłania, bo zakończenie jest oczywistym nawiązaniem.
1. Zakonnik w klasztorze to ten sam zakonnik, który opowiada Drakuli historię (legendę) kolesia ze Złamanego Kła. Znaczy o wampirach wie całkiem sporo.
2. Zakończenie jest oczywistym nawiązaniem do Drakuli Stokera tudzież Coppolowego Drakuli z Oldmanem (ale przeniesionego w rzeczywistość XXI wieku).
Ba, przecież ci Turcy wbiciu na pale (chociaż kompletnie niezgodnie z realiami... ale to w sumie już były zwłoki...) tudzież upadek żony Drakuli z klasztornej wieży to wręcz bijące po oczach nawiązanie do Coppolowego Drakuli z Oldmanem, podobnie jak "smocza zbroja".
Czyli z jednej strony zabawa z konwencją, z drugiej - nawiązanie do klasyki filmów "o Drakuli".
A w sumie to i tak ten film miał zdecydowanie więcej sensu niż np. 'Polowanie na czarownicę" z Cage'em i Perlmanem :D
Witam, strasznie się rozgadaliście na temat tego przyspieszenia. Ale przecież to nie istotne. Powinien ja złapać bez problemu. kiedy zamieniał się w tą chmurę i poruszał poziomo rzekł bym że poruszał się szybciej niż prędkość przyciągania ziemskiego a przyspieszenie miał kilka razy szybsze. Bez problemu powinien ją złapać.
A co do filmu to masz całkowitą rację włącznie z paluszkami iluminatów w tym filmie.
To jest po prostu film tylko i wyłącznie do jointa. Właśnie jestem po obejrzeniu. Świetna rozrywka gdzie wszystkie te tematy które poruszyłeś tak czy siak są bez znaczenia :)
Mi osobiście się podobało.
Podpisuje się w 100% pod Twoją opinią.
Film mimo bardzo niewielkich wymagań wręcz dramatycznie słaby.
Od siebie dodam jeszcze ostatnią scenę kiedy nowe wampiry chciały zjeść syna głównego bohatera. Najpierw musi go ratować mnich (ciekawe jak dotarł na pole walki) by po chwili nasz Dracula mógł swobodnie "rozsunąć" chmury i zabić pozostałe wampiry (swoją drogą ciekawe czemu nie zrobił tego wcześniej by poruszać się w dzień?). Nielogicznych wątków dla mnie jest w tym filmie znacznie, znacznie więcej.
"Dracula mógł swobodnie "rozsunąć" chmury i zabić pozostałe wampiry (swoją drogą ciekawe czemu nie zrobił tego wcześniej by poruszać się w dzień?)" - najpierw byś popracował nad skonstruowaniem logicznej wypowiedzi, a potem dopiero zarzucał innym brak logiki.
a) Dracula mógł bez problemu "rozsunąć" chmury i zabić wampiry a ratował go mnich (dlaczego tego nie zrobił? skąd wziął się tam ten mnich?)
b) Mógł również przywołać burzę i poruszać się w dzień (scena burzy przed finałową bitwą/ oraz bodajże scena z podpalanym namiotem).
Doliczyłbym jeszcze:
- oczekiwanie na przybycie Turków pod mury klasztoru kiedy główny bohater stwierdza (trzeba się śpieszyć niedługo świta),
- reakcję żołnierzy na zabicie 1000 Turków przez Draculę (przybyli po całej walce mimo, że walczyli pod samymi murami),
- czemu nie złapał żony?,
- jego wszystkowiedzący wierny uczeń (Jack Sparrow:-) ),
a) jak rozsunął chmury to sam zginął, nie? Dla mnie to logiczne, że się do tego nie wyrywał.
b) w scenie z podpalanym namiotem po prostu zaszło słońce. Przywołał chmury już po wypiciu krwi żony, wcześniej nie był na tyle silny.
"czemu nie złapał żony?" - grawitacja. Mówi to panu coś?
Jakoś 3 minuty później nie przeszkadzało mu to by popełnić samobójstwo (przynajmniej spróbować). Poza tym dla dziecka został potworem/ dobił żonę/ stracił wszystkich poddanych by na koniec myśleć tylko o sobie ok rozumiem.
Co do grawitacji mam pogląd jak koledzy powyżej więc nie bd powtarzał "argumentów".
No ja tym bardziej nie będę powtarzać "argumentów", odsyłam do nauki fizyki.
Przez 3 minuty mogło się wiele zmienić, mogło mu przyjść do głowy tysiąc rzeczy, mógł sobie coś uświadomić, czasem wystarczy jeden impuls by zmienić decyzję. Czasem 3 minuty to strasznie długo dla człowieka. On nigdy nie myślał tylko o sobie. Ale podświadomie nikt nie chce umierać. Człowiek jest tak skonstruowany, że zawsze będzie szukał lepszego wyjścia. Dracula nie chciał oddać tym wampirom syna. Chciał je odpędzić, walczyć z nimi, ale kiedy z pomocą przyszedł mu ksiądz, zrozumiał, że on sam jest potworem jak one, że syn nie może z nim zostać. Stał się potworem, by ratować to, co kochał, ale i tak to utracił. Co mu pozostało? Siedzenie w jaskini jak jego poprzednik? Nie miał dla siebie nadziei. Dlatego rozsunął chmury.
No mógł. Ty raczej nie mogłeś zostać fizykiem ani profesorem literatury, ale wywnętrzać się w internecie to każdy może. A robić to nie ma komu.
Moim zdaniem film dobry, bo fajnie się go oglądało i tyle...
Nie rozumiem jak można w "bajce" doszukiwać się realnych sytuacji. MrPawello Twoim zdaniem człowiek może przeobrazić się w chmarę nietoperzy, ale nierealne jest to, że po upadku jest mało krwi. Jeśli miałabym rozpatrywać ten film pod tym względem to doszłabym do innych wniosków. To jest film fantasty.
Zresztą innych filmów widzę, że nie oceniasz pod względem wpadek i dobrze, bo byś zaniżał tylko oceny.
Wielkie produkcję filmowe, które oceniasz bardzo wysoko również posiadają masę błędów. To się zdarza. Przy filmach pracują ludzie i to naturalne, że człowiek się myli. Ludzie nie komputery... wszystkich błędów nie wyłapią.
Już się wypowiadałem na ten temat, ale powtórzę. W takich filmach przyjmuje się pewną dozę realności/normalności, którą my wszyscy mamy na co dzień. Dopiero do tego dokłada się coś fantastycznego/nierealnego i najlepiej, a raczej powinno być to przedstawione w taki sposób, by miało to ręce i nogi, a nie wywoływało konsternacji. Wszystko podlega pewnym założeniom, które powstały na początku. Jeśli przyjmiemy, że jest to opowieść o draculi, to nie znajdą się w niej różowe kucyki z laserami przyczepionymi do skrzydeł z stevem jobsem na siodle, trzymającym młot thora, bo to będzie głupie - prawda? Choć bardziej fantastycznego filmu się nie da wymyślić.
Fajnie zobaczyć jaki jest poziom wiedzy z fizyki. Przy okazji filmu o gościu, który łamie wszelkie prawa biologii. Zacznijmy od tego, ze większość filmu nasz Vlad radośnie czy mniej radośnie popiernicza sobie jak martwy zawodnik (umarł po wypiciu krwi wampira w jaskini). Nie wspominając już o całej masie innych akcji, typu facet zamieniający się w nietoperze.
Oglądając to godzimy się na pewną konwencję, w której prawa fizyki, chemii czy biologii obowiązują dość wybiórczo.
Jeśli chodzi o spadającą żonę-można by z tego zrobić fajne zadanie z fizyki, coś typu: czy x nietoperzy , każdy o może złapać spadającą kobietę o wadze ok. 50 kg, wiedząc że kobieta spadła o 2 sekundy wcześniej i spada z wysokości iluś tam metrów.
Nawiasem mówiąc Vlad nie mógł jej złapać. Nie z powodu zasad fizyki, aerodynamiki czy czegokolwiek, z powodu tylko utrzymania jakiegoś sensu tego filmu. To była opowieść o tym jak Vlad został wampirem.
Gdyby ona nie spadła, nie napiłby się jej krwi i nie został by wampirem. I całą sprawa by się rypnęła. Jej śmierć była impulsem do zemsty i odzyskania syna.
Jeśli chodzi o ostatni akapit i "iluminatów". Cóż, chodzi o nawiązanie do książki Stokesa pt. Dracula.
Może nie za dokładnie obejrzałem ale ten wariat z lasu był tym pierwszym wampirem.Gościem który w zamian za nieśmiertelność oddał duszę demonom.Żeby się uwolnić od tych piekielnych mocy musiał je przekazać odpowiedniej osobie.Osoba musiała w ciągu tych trzech dni skosztować krwi w przeciwnym razie "wariat" z powrotem stawał się potworem.