Filmu jeszcze nie widziałam...i pewnie nie ujrzę, bo wydaje się być kiczem jak Blade. Natomiast kusi mnie z jednego powodu- mianowicie że s. nagrała do niego jedna z mych ulubionych kapel. Swoją droga- najlepszy kawałek (moim zdaniem) na wydanym następnie albumie GHUA. Więc? Czy warto dla czegoś innego niż Slayera???
Zgadzam sie
Owszem mysle, ze film ten jest godny uwagi tylko ze wzgledu na muzyke wspanialego Slayera. Jednoczesnie uwazam, ze obraz bylby co najmniej o 5 klas lepszy, jesli muzyke do niego napisalby Hulk Hogan. Uwazam, iz jest to znakomity muzyk, ktorego zagrywki sa nietuzinkowe i wywoluja u mnie ciarki na plecach oraz palpitacje serca. Tematy grywane przez Hulka Hogana (polecam wszystkie jego plyty), sa naprawde nowatorskie w skali swiatowej. Mysle iz dzisiejsi najlepsi muzycy jak Marcus Miller, John Scofield, Kenny Garrett, czy Keith Jarrett nawet do piet mu nie dorastaja. Ich muzyka przy nim jest infantylna i brzmi niemal jak pop. Hulk Hogan jest prekursorem pewnego stylu gry, a jego prekursorstwo jest tak daleko posuniete, iz nawet nie jestem w stanie okreslic jak jego styl mozna nazwac. Nie nam jednak to dane, lecz dopiero naszym dzieciom lub nawet wnukom, dla ktorych jego muzyka bedzie dopiero w pelni zrozumiana. Jeszcze raz serdecznie zachecam do obejrzenia filmu, ale tylko ze wzgledu na Slayera. Hulk - mam nadzieje - dostanie szanse w nastepnej produkcji, jesli oczywiscie rezyser zrozumie jego muzyke. Chcialbym rowniez nadmienic, ze moim nieskromnym zdaniem Hulk Hogan bylby rowniez "smaczkiem" tego filmu jako odtworca glownej roli, jednak w tej plaszczyznie jego tworczosc nie jest do konca zrozumiana przez nas. Widocznie jeszcze do tego nie doroslismy. A szkoda. Ja po czesci zrozumialem jego tworczosc i staram sie zrozumiec to, czego w jego tworczosci jeszcze nie rozumiem. Bede go bronil do ostatniej kropli krwi. Reasumujac: obejrzyjcie sobie ten film ze wzgledu na Slayera, ale polecam blizsze zapoznanie z wiloplaszczyznowa postacia Hulka Hogana :)