Beznadziejna fabuła, nietrzymająca się kupy historia (gdyby Drakula na prawdę żył tak długo to na świecie byłoby o wiele więcej wampirów - sam Van Helsing by wszystkich przecież nie wytępił), średnie aktorstwo (widać, że na prawdę się starają, ale im coś nie wychodzi), kretyńsko zachowujące się wampiry i akcje jak z "Matrixa" (po co?). Do tego jeszcze ultrachrześcijański wydźwięk filmu. Ja już dziękuję.
PS. Najbardziej bawi mnie szafowanie znanym nazwiskiem w tytule. "Wes Craven Presents Dracula 2000"... Hahahaha... Wes Craven był zaledwie producentem wykonawczym tego filmu! A tak się z jego nazwiskiem obnoszą, jakby on sam go wyreżyserował, albo chociaż scenariusz doń napisał...