F.F.C. pokazał na co go stać i stworzył dzieło na miarę lat 90. Nie ma tu kiczowatej scengorafi np. z lat 60., lecz jest w miarę autentyczna. Nie ma także nadmiaru efektów charakteryzującego filmy ostatnich lat. Ale za to jest atmosfera, a Gary Oldman to wykapany Dracula.