Drobna różnica w tytule a tyle nieporozumień! Sam zwróciłem na to uwagę dopiero po seansie. Ale muszę przyznać że mi wtedy ulżyło! Już się bałem że tak spartaczyli DB.
Zastanawia mnie tylko dlaczego postacie miały te same imiona co bohaterzy Dragon Balla... No ale używania imion jeszcze nikt nie zabraniał! ... No i smocze kule tak samo jak w oryginalnym DB... To już więcej niż przypadek. Ale, ale! Toż to film na podstawie Dragon Ball tak czy siak NIE JEST. Dowody:
-Goku jest inteligentnym młodzieńcem chodzącym do szkoły i flirtującym z Chi-Chi
-Bulma jest agresywna i strzela do wszystkiego co popadnie
-Piccolo "walczy" gorzej od obsranego kamienia.
-Yamcha w ogóle nie walczy - rzuca tylko głupimi tekstami
-Genialny żółw
NIE
JEST
SIWY!!!!!!!!!!!!
Podsumowując Dragonball: Evolution nie ma prawie NIC wspólnego z Dragon Ballem. Jedynie imiona i smocze kule. Ale tak czy siak, mam nadzieję że ten "film" kontynuacji mieć nie będzie. Gdybym był na tym "czymś" w kinie to z nerwów chyba bym wyrwał fotel i zaczął radosną rzeźnię.
Fani Dragon Ball - NIE OGLĄDAĆ!!!!!!!!!!
Cała reszta - lepiej już oglądnąć reklamy na Polsacie - ciekawsze a i więcej się z nich wyciągnie.
Nic dodac nic ujac :) Juz po trailerze bylo wiadomo, ze to bedzie kiszka, dlatego do kina nawet sie nie wybieralem. Ale jak ostatnio natknalem sie przypadkiem na film na Canal+ to obejrzalem kilkadziesiat minut, w sumie nie wiem po co. Nie rozumiem co chcial osiagnac rezyser/scenarzysta - udowodnic, ze potrafi napisac lepsza historie od Akiry Toriyamy? Jesli tak, to niezle sie przejechal bo fabula tego czegos jest fatalna i przypomina film klasy C. A z DB ma niewiele wspolnego.
Rowniez nie polecam nikomu, kto uwielbia (jak ja) mange lub anime DB.