Scena po napisach zapowiadająca sequel. Serio, ktoś wierzył, że to okaże się sukcesem? Że fani Dragon Ball będą z tego zadowoleni i pójdą jeszcze na następną część? A dodatkowo scena wygląda jak cały film - żenada. W jakiejś chatce Japonka tworzy zielony wywar. Pomyślałem sobie, "Wow, czyżby jakieś nowe origin znanego złoczyńcy? Może z tego wywaru powstanie Komórczak?". Ale nie, ona po prostu zaparzyła cieplutką "zupkę" choremu Piccolo, który leżał sobie opatulony w łóżeczku (i to w zbroi!). Brzmi jak kiepski żart, ale ta scena w zamyśle miała być poważna.