...widząc na plakatach bohaterów filmu, przypominając sobie jak wyglądała manga i zdając sobie sprawę z "amerykanizacji" mojej ulubionej sagi (Dragonball) mangi, z góry wiem, że prędzej wypożyczę ten film za parę miesięcy na DVD, niż pójdę na niego do kina... Patrząc na Songo filmowego i na Songo oryginalnego nie widzę żadnego podobieństwa... Ten chłopaczek z plakatu to chudzielec, podczas gdy Songo był prawdziwym kafarem. Zero odwzorowania jak dla mnie.
W sumie jak Son walczył z Piccolo to jeszcze nie był takim koksem (nie, nie bronię filmu, stwierdzam tylko fakt) ;p
Ja bym sie powstrzymal od zakladania takich tematow bo wielcy obroncy tego filmu zaraz to wykorzystaja xD
jak najbardziej sie zgadzam,tez mi klapy opadły jak go zobaczyłem,śmierdzi mi tu totalną tandetą,pozatym widac tam japońskie postaci,a songo jest amerykańcem,totalna przesada,wolał bym skośno okiego Songo,a nie jakiegos chudzine,film napewno jest tragiczny
Mi też ten aktor jakoś nie pasuje do roli Songa,może jako Tronk lepiej by wyglądał ?
Ubeku, sugerujesz, że do tej roli powinni znaleźć prawdziwego Sayana? Poza tym nic odkrywczego raczej nie napiszę, czepianie się wyglądu bohaterów to głupi argument i tyle. "Amerykanizacja" też jest tak naprawdę legendarna, bo w anime było nawet więcej amerykańskich symboli niż w tym filmie.