Parę lat minęło od powołania do życia tej "super-produkcji", ale chciałbym dorzucić swoje trzy grosze. Generalnie zgadzam się ze wszystkimi wygłoszonymi na temat filmu opiniami, że: słaby, płytki, brzydki etc. To się ogólnie zgadza, sam nie oceniam go zbyt wysoko bo dość lubię uniwersum Smoczej Lancy. Również zgadzam się z tym, że klimat został pominięty i to z przytupem. Chemia między postaciami to, jak mi się zdaje, najważniejszy wątek opowieści. Brak zaufania do szydzącego Raistlina i jego złowieszcza tajemniczość, dziwny związek między braćmi (bo sam Caramon za dużo nie wnosi), archaiczna duma Sturma, upierdliwość i energia Tasselhofa, nawet biadolenie Flinta i zapalczywość Tanisa. Innymi słowy, to na czym film powinien polegać, zostało całkowicie pominięte. Zero zaangażowania i tajemniczości, przeszkadza mi strasznie, że od samego początku widzimy twarz Lorda Verminaarda. Smoczy hełm miał skrywać jego człowieczeństwo i dodawać mu grozy, a filmie to po prostu jakiś facet, który nie lubi się opalać i nadużywa sterydów. Hańba! Jednakże, chciałbym zwrócić uwagę na pewien wątek czysto estetyczny. Nie do końca rozumiem dlaczego większość z was krytykuje animację komputerową zastosowaną w filmie. Uważam, że jest o niebo lepsza niż użyta w nim "animacja klasyczna". Jest płynna i ładnie wystylizowana. Jakby cały film tak wyglądał, zdecydowanie by zyskał. To by było na tyle. Ogólnie się ze wszystkim zgadzam, prócz wątpliwości co do CGI.