To będzie długi rant. Wymarzona rola dla Caleba Landry Jonesa, zdobywcy Zlotej Palmy w Cannes, możliwe, że Luc wpadł na pomysł, żeby zrobić Draculę specjalnie dla tego aktora, współpracując z nim przy poprzednim filmie, albo to CLJ go namówił. CLJ powinien uciekać, bo ze współpracy z Bessonem nic dobrego go nie czeka.
Reżyser ewidentnie ma już najlepsze lata za sobą, a jego ostatnie filmy to niestety gnioty. Już lepiej żeby CLJ grał w niszowych filmach Schnabela albo dobrze byłoby go zobaczyć u Astera lub Lanthimosa, może kiedyś się doczekamy.
Uwielbiam filmy z mrocznym klimatem, jak dla mnie to różne wersje Drakuli mogą kręcić w nieskończoność, ale to co się tu wydarzyło dorównuje scenariopisarstwu Patryka Vegi. Mieć takiego aktora na planie i stworzyć taki gniot. Rozumiem mały budżet, ale już z mniejszymi budżetami tworzono klimatyczne filmy, a nie z dekoracją jakby ją dzieci na plastyce w podstawówce zrobiły, gargulce tak sztuczne, że chyba tylko rekiny z Sharknado atakujące samoloty w powietrzu je przebijają i to toporne światło.
Besson mógłby się dużo nauczyć od Eggersa o oświetleniu planu i tworzeniu za pomocą światła zastanego atmosfery, a nie walnijmy za Calabem czerwone tło, będzie udawało niebo i zdecydowanie powinien obejrzeć jego Nosferatu, mimo, że tam też scenariusz nie jest idealny. Filmy Bessona mimo swojego naiwnego wdzięku, ociekają kiczem, gorszy jest już tylko Lurhmann, kicz może mieć sens, gdy jest przemyślany, a nie nieudolnie udawać coś wartościowego. Dodatkowo, co to jest za scenariusz, opcje są dwie albo reżyser wątpi w inteligencję widza albo sam ma braki. W każdym razie, hrabia Dracula ogromnie zakochany w Elizabeth, na czym opiera się cały film pozastanawiać jednak znaleźć substytut, czyli filar filmu już tutaj zostaje rozmontowany. Dodatkowo, otumania laskę przypominającą jego była za pomocą jakiś magicznych perfum i pozytywki, to wystarczy, brak pytań. Potem daruje jej życie bo ją kocha, czyli po co w sumie żył samotnie tak długo jak już wcześniej mógł się połączyć ze swoją prawdziwą byłą. I to wojsko wkraczające na koniec, albo mi się przysnęło w pewnych momentach, albo film jest tak okrutnie pocięty, napisany na skróty, że to aż boli. Gargulce z plastiku napierdzielające się z wojskiem, to nawet było śmieszne, albo gargulce, które w pościgu powstrzymuje wejście do zimnej wody, komedia :D Końcowa scena, ksiądz wychodzi z zamku po zakończonej robocie i nara, napisy końcowe. Brakowało sceny, gdy Drakula po śmierci dołącza do swojej ukochanej Elizabeth, to by było dobre domknięcie, chociaż mógłby dostać opiernicz za szukanie substytutu. Scenariusz nie ma sensu. Czekam na filmy CLJ u innych reżyserów.