Zdecydowałem się obejrzeć po tym jak przeczytałem opinie że ten film jest mocniejszy od
Pushera. No zdecydowanie nie jest, w ogolę porównywanie tych filmów to jakaś kpina. Drive
przy duńskiej trylogii wygląda jak pijany rowerzysta, przy gościu osadzonym za ciężką
zbrodnie. Niemniej film ten plusy posiada, przede wszystkim genialna muzyka i rola
Goslinga. Fabuła oklepana, koleś pomaga mężowi kobiety w której się zakochuje,
przez co brnie w coraz większe bagno..... no ja tego nie kupuję.