Tytuł, opis i plakat trochę mylące, bo przed seansem człowiek się nastawia na coś w stylu Szybkich i wściekłych, a to zgoła całkiem inna odmiana filmu. No i gdzie te tak zachwalane w recenzji, rewelacyjne sceny pościgów? Raptem parę minut w 100-minutowym filmie, w dodatku całkiem letnie. Rozczarował mnie, ale może dlatego że miałem złe nastawienie. Będę musiał za jakiś czas obejrzeć jeszcze raz.
Ja dokładnie odwrotnie: nastawiłem się na romansidło (muzyka, sam tytuł napisany TAKĄ czcionką...). I ogólnie wszystko się zgadza, aż do pewnego momentu, gdzie krew się poleje :D Trochę mnie to zaskoczyło, ale nadal film daje radę.