Z tego co czytam jest wiele pochlebnych recenzji tego filmu. Oglądnąłem go wczoraj i nie do końca rozumiem jego fenomenu, ale zapewne to przez to, że nigdy nie przepadałem za lekko gangsterskimi filmami.
Może zacznę od tego, co mi się podobało. Przede wszystkim na uwagę zasługuję muzyka, która jest fantastycznie dopasowana a przy okazji świetnie zagrana. Ale mam do tego jedno 'ale'. Mianowicie czasem uważałem, że jest jest 'zbyt dużo'. Może to mylne wrażenie, ale czasem zdażało się, że zamiast wkręcać mnie bardziej w akcję to ona mnie irytowała swoją długością, bądź nie do końca potrzebnym wplotem w akcję.
Drugi duży plus wędruje do reżysera, który nakręcił fantastyczne zdjęcia do filmu. Gra światła, ruch kamery, to wszystko zasługuje na wielkie uznanie. Niemniej jednak również do tego mam malutkie 'ale' - zbyt dużo zwolnionych scen. Również odczuwałem tutaj przesyt 'zwolnionych' scen i czasem było to po prostu nużące.
Do minusów mogę jedynie zaliczyć nie do końca trafiający do mnie scenariusz. Niby rozumiem, że poznając nową kobiętę nie do końca potrafimy z nią rozmawiać itd., ale Gosling zagrał trochę gościa, który jest dla mnie zbyt stonowany. Dialogi ciągnęły się i ciągnęły ( nie chodzi mi o to, żeby był słowotok, ale chociażby jakaś lekka konwersacja), końca ich nie było widać (a jakiegoś napięcie również nie dostrzegłem) uznalem to prędzej za 'nabijanie czasu' reżysera aniżeli 'głębszy' sens filmu (wg niektórych) - nie dla mas szukających 'wymyślnych, abstrakcyjnych dialogów'. Może i dialogi te były realistyczne, ale były zbyt uciążliwe.
Kończąc chcę podkreślić, że nie uważam tego filmu za złego. Rozumiem, że niektórym podobają się takie klimaty podchodzące pod lekkie kino gangsterskie lat 80. Ja jednak tego nie kupuję. Oglądnąłem, zachwyciłem się zdjęciami, reżyserią i muzyką, ale film mnie nie wciągnął, może dlatego tak go oceniłem. Do mnie film nie trafił. Pozdrawiam.