Tylko że transporter to totalny szajs dla bezmózgowców, a ten film jest zrobiony wręcz magicznie, klimat, sceny świetnie zrobione, widzę że nie poczułeś filmu :(

"Poczułem" tak samo jak ty, jednak bardzo "kamienna i niewzruszona twarz" "Drivera", przez cały film, spowodowała, iż czasem miałem wrażenie, że oglądam "współczesny" western z Clintem Eastwoodem ;P Rozumiem, że grał postać opanowaną, myślącą i skupioną, a jednocześnie starającą się przewidzieć sytuację i jej zaradzić. Z tego wywiązał się ładnie, zagrał ok. Koniec filmu, do złudzenia przypomniał mi końcówkę "Blade Runner", jak również westerny, w których samotny rewolwerowiec, po wystrzelaniu bandytów, opuszcza na "koniu" miasto. Wobec zalet, wady filmu są mało istotne, trudno obecnie nakręcić coś niepowtarzalnego ;)

Właśnie ten niezmienny wyraz twarzy Drivera też dorzucał swoje do klimatu. Małomówny gość który albo się uśmiecha albo jest wkur***. :)

Oj ałć... troszkę czuję się obrażona... Nie nazwałabym Transportera szajsem dla bezmózgowców . Fakt faktem to kino rozrywkowe i nikt nie ukrywa, że jest inaczej. Nie porównywałabym też Drivera z Transporterem...