Jestem nim zachwycony! Uwielbiam "poetyckie" filmy, gdzie więcej jest muzyki, gry aktorskiej niż
wypowiadanych dialogów, gdzie spojrzenie, gest aktora, cisza w danej scenie daje o wiele więcej
niż morze słów. Ten film przenosi w taki właśnie wymiar, gdzie słuchając muzyki jedzie się obok
Ryana po mrocznych ulicach miasta. To nie jest film dla ludzi którzy chcą huku, strzelanin,
tabunów pięknych dziewczyn, sexu, golizny i gadaniny na ekranie. To jest film dla tych, którzy w
głębi duszy są romantykami...
uwielbiam wpisy, które idealnie odwzorowują moje przemyślenia, przeżycia etc odnośnie danego tematu. W związku z tym podpisuję się pod Twoją wypowiedzią całą sobą ; )
P.S. Ktoś w innym temacie napisał, że kłoda umiejętniej by zagrała. Ten ktoś cholernie się pomylił lub też film wyłącznie obejrzał, a nie oglądał. Moim zdaniem Ryan zagrał fenomenalnie w każdym calu.