A do tego cholernie inteligentny. Ryan Gosling rzeczywiście genialny. Dziewiątka.
Bo pokazuje świat zdemoralizowany, pełen zła, w którym wszystko musi mieć rozwiązanie, obojętnie dobre czy złe. W którym czasami samemu trzeba wziąść w ręce sprawiedliwość, bo nie należy liczyć na innych, na policję itp. Wreszcie w którym trzeba sobie ubrudzić ręce, aby ta sprawiedliwość zatriumfowała, co często pociąga za sobą zbrodnię, poczucie winy, wieczną ucieczkę...
Hm... niby zgadzam się z tym. Ale czuję, że taki opis pasowałby do większosci filmów akcji, chociażby takie ,,szklane pułapki".To co w Drive najlepsze kryje się w innnych elementac
Mógłbyś je wymienić proszę bo ja po obejrzeniu filmu po raz drugi nie potrafię chodź w ułamku procenta zrozumieć zachwytów nad liniową fabuła, marną grą aktorską, atmosferą niczym z nudnego wykładu no i niezbyt szczególną muzyką.
Uniżenie przepraszam za jakże znaczącą dla całej wypowiedzi literówkę, oczywiście chodziło mi o słowo "choć". Oczywiście także prosiłbym o wytłumaczenie z Twojej strony co oznacza słowo "elementac"? Zresztą nie o to w całej tej dyskusji chodzi, lecz o argumenty, których jak widać sformułowanie przerasta Twoje możliwości, pokazujące gdzie ten "geniusz" filmu "Drive" tkwi.
Myślę, że różnice między słowem "chodź" a "choć" są na tyle oczywiste że ciężko traktować ten błąd w kategoriach czegokolwiek więcej niż przejęzyczenia, przypadkowej pomyłki. Jednak jak widzę wyłapywanie takich rzeczy na śląsku uchodzi za objaw inteligencji i wykształcenia. Przykro mi niszczyć Twoje złudzenia ale nie, nikomu nie zaimponowałeś. Za to pokazałeś absolutną niezdolność do prowadzenia rozmowy.
Wybacz, powinienem przestać jeden post wyżej. Niepotrzebne trolowanie. A a teraz do rzeczy:
- liniowa fabuła - zgadzam się, nie jest szczególnie rozbudowana, jest jakby obok filmu. Są w niej klisze, raczej typowi gangsterzy, jednak ta liniowość nie jest dla mnie wadą.
- marna gra aktorska - tutaj proszę pytać innych użytkowników na forach poszczególnych aktorów. Tam widać, że zarówno Gosling, jak i Mulligan maja fanów i przeciwników. Dla mnie - świetnie wpasowani w film, tak właśnie mieli grać. Postaci drugoplanowe - nie ma się co przyczepić do Perlmana czy Cranstona.
- atmosfera niczym z nudnego wykładu - najbardziej subiektywna kwestia. Tobie nie przypadł do gustu, założycielowi tematu i mnie tak. Rozumiem, że dla wielu film jest słaby, dla mnie idealnie trafił w swój czas, kiedy jest przesyt tym całym postmodernizmem. Wyciszony, a jednocześnie krzykliwy, ostry i delikatny, kultowy i szmirowaty. A jak widać w temacie, można odkryć w nim głębsze sensy.
- niezbyt szczególna muzyka - jest bardzo szczególna, jeśli ktoś to lubi. Ja woziłem się za młodu w GTA Vice City i to mnie ukształtowało, biorę wiec taka ścieżkę dźwiękową w ciemno.
No i trzeba było tak od razu. Dla mnie jednak Gosling absolutnie nie wpasowywał się w film, w wielu momentach jak dla mnie zahaczał wręcz o śmieszność np. krótka scenka gdy w barze podchodzi do niego facet wspominając iż kiedyś wykonali "robotę" razem. Odpowiedź Goslinga, przy całej jego aparycji była tak bardzo pseudo groźna, że więcej grozy widzę w starszych kobitkach w tramwaju jak walczą o miejsca siedzące. Po prostu dla mnie aktor ten jest zwyczajnie mierny i swoją "grą" dużo z filmu zabiera, do gry Mulligan żadnych zastrzeżeń nie mam akurat. No a http://www.filmweb.pl/person/Christina+Hendricks-126243 zasługuje na złotą malinę i to absolutnie. Popis umiejętności jak u http://www.filmweb.pl/person/Joseph+Gordon+Levitt-3168 w nowym Batmanie.
No cóż liczyłem że może po prostu filmu nie zrozumiałem i powinienem spróbować z nim jeszcze raz ale jak okazuje się po prostu mi nie odpowiada i odpowiadać raczej nei będzie. Dziękuję za rozbudowaną wypowiedź i pozdrawiam.
Cieszę się z osiągniętego porozumienia. Ten film trzeba poczuć - albo się uda, albo nie. Wiele zależy od nastroju, kontekstu, kiedy się go ogląda. O problemy ze zrozumieniem nie posądzam nikogo, gdyż nie jest skomplikowany . Wszystko rozchodzi się o tę atmosferę. Pozdrawiam również!
Ok, nie o to mi chodziło. Podoba mi się Twój wniosek. Też lubię znajdywać w Drive coś więcej, jakieś nienachalne symbole, jak np. maska.