Udowadniasz tym zdaniem jaki Ty nie jesteś schematyczny i przewidywalny. Ktoś w końcu zrobił film, który prawie wszystkim różni się od reszty a większość, zamiast to docenić, hejtuje go. Rozumiem film się może nie podobać, ale argumentować takimi bzdurami jak "Przez cały film główny bohater wypowiedział chyba z 4 zdania." ? Porażka z wami.
Przyganiał kociół garnkowi. Tak samo jak nie jest to słaby film, tak samo nie jest to arcydzieło zasługujące na 10/10.
Ależ Batman Burtona jest arcydziełem i to pod każdym względem. Coś słabo się znasz na kinie. Film mocno przełomowy, który po dziś dzień się nie zestarzał, z genialnymi kreacjami, doskonałą scenografią i perfekcyjną muzyką. Niestety w gimnazjum może takich rzeczy nie doceniacie.
Natomiast "Mroczny Rycerz Powstaje", to gniot jakich mało - a dałeś mu dychę. Dlatego nie ma sensu z tobą dyskutować - jeśli film tak niedorobiony, pełen luk, niszczący postać Batmana, nielogiczny i momentami głupi, z ewidentnymi żałosnymi scenami (śmierć "córeczki Al Ghula" - i za 100 lat będą się z tego śmiać) zasługuje na dychę, to zazdroszczę dilera.
" Niestety w gimnazjum może takich rzeczy nie doceniacie."
SERIOUSLY? Musiałeś to dopisywać? Jaki Ty to stary nie jesteś i podwyższać swoją inteligencję?
Batman Burtona to przeciętny film. Nie jest utrzymany w mrocznej konwencji, tylko w komediowej. Praktycznie nie ma punktu zaczepienia, tylko dzieje się to, co chce się dziać. Natomiast TDKR to najlepszy surrealistyczniak jaki w życiu powstał. Nie jest ani nielogiczny, ani głupi. Wracając do Drive, uważasz że Batman Burtona jest bardziej przełomowym filmem niż Drive? To z kolei ja zazdroszczę dilera.
A cóż za przełom wprowadził "Drive" do kinematografii? Ułatwię Ci zadanie - wymień JEDEN. Chyba nie zdajesz sobie sprawy w którym roku nakręcono Batmana Burtona i jak ten film się prezentuje po dziś dzień. Jest dziełem kultowym czy Ci się to podoba czy też nie i jeżeli dla Ciebie to komedia, to nie mamy w ogóle o czym rozmawiać.
Jeżeli Ci się nie podobał to ja Cię nie przekonam. Nie potrafię Cię jednak zrozumieć... To gdy Oni patrzą na siebie- uśmiechają się do siebie - to jest taka chemia, taka energia, że aż przechodzą mnie dreszcze!
momentami myslalem ze juz nie przestana sie tak patrzyc na siebie do konca filmu i bedzie mozna spokojnie sobie darowac dalsze ogladanie, te cale patrzenie jest przesadzone, przekombinowane, gapia i gapia sie na siebie az do znudzenia.
co prawda to prawda Charlie Chaplin tez nic nie mowil a byl ubaw po pachy a tu mozna zasnas od tego braku dialogow
Film może i nie urywał dupy, ale był DOBRY.
Zdjęcia świetne, każde ujęcie sensowne i przemyślane.
Rozbawił mnie argument na niekorzyść filmu, że "gł. bohater wypowiedział przez cały film 4 zdania"...
Ja natomiast uważam, że słowa/tekst są potrzebne wtedy gdy reżyser/artysta nie jest w stanie wyrazić czegoś samym obrazem/czynem.
Hmm... właściwie jak dla mnie to ten argument był na korzyść : )