Nie lubię tego typu filmów, w których brutalność ukazana jest jako istota piękna. Taki przekaz do mnie nie trafia, a jedynie brzydzi i to chyba było głównym czynnikiem obniżenia filmowi oceny. Skłaniam się w stronę ukazania cierpienia jako czynnika destrukcyjnego, bezsensownego w swym charakterze, gdyż według mnie taki właśnie jest. Gloryfikacja morderstw czy tortury to według mnie niebezpieczny aspekt, który może (chociaż wcale nie musi) zakrzywić na swój sposób nasze sumienie i postrzeganie świata. Dlatego uwielbiam takie filmy jak Monachium czy Lista Schindlera, które dążą w swym przekazie do ukazania ludziom całego zła, jakie kryje się w agresji i nienawiści do drugiego człowieka. Jednocześnie jednak trudno mi nie pochwalić niezwykłej reżyserii filmu, niezwykłego klimatu i poruszających stonowanych zdjęć. Plus oczywiście bardzo dobra rola Ryana Goslinga.
Krótko mówiac, dla mnie film jako całość zasługuje na 6-7/10, z czego niestety najbardziej kulejącą sprawą jest tu niestety scenariusz.