początkowa sekwencja to majstersztyk, który wbił mnie w fotel i strasznie wkręcił w klimat...niestety motyw miłosny a bardziej sposób w jaki go przedstawiono to strata taśmy filmowej...nie wiem dlaczego wciąż krąży taka teoria, że powolne dialogi z maksymalnie wydłużonymi scenami będą sprawiać wrażenie bardziej głębokich :] no ale żeby jakoś akcja poszła dalej to reżyser musiał od tego zacząć co niestety nie wyszło najlepiej (jak ktoś porównał pierwszą część filmu do Sofii Coppoli i niestety rzeczywiście to było bardzo w stylu nieszczęsnego "Między słowami")...później zaczyna się robić ciekawie gdzie niektóre sceny ocierają się o geniusz wręcz...dalej będę śledził poczynania młodego duńczyka bo mimo, że nie dokońca był to film udany to apetyt na Jego twory mi wręcz wzrósł.
ps. No i jedno jest pewne, że ujęcie Goslinga w aucie na długo pozostanie mi w pamięci :)
Dalej bedę sledził poczynania duńczyka,a pewnie w przeszłośc nawet nie spojrzałeś.