...ale pierwsze 30 minut mnie dobiło
lubię "nudne" filmy lub takie które powoli się rozkręcają, ale zazwyczaj jest w nich coś co przykuwa mnie do fotela i jest to albo fabuła albo charyzma aktorów - tutaj jednego i drugiego nie zauważyłam...
film na razie nie oceniam.. poczekam aż będzie w tv, na polsacie lub tvn, bo wątpię aby bez reklam i przerw od ujęć beznamiętnej twarzy Goslinga dało się obejrzeć na raz...
coś jeszcze masz do napisania mizoginie?
ten film nie umywa się do "męskich" klasyków jak Konwój czy Bullit - pewnie nie wiesz nawet co to za filmy dziecinko.
Wiem, te filmy to gnioty w porównaniu do arcydzieła Drive którego taka mała dziewczynka jak Ty nie jest w stanie pojąć :*
ooo, jak słodko- on ją ciągnie za warkoczyk, a ona udaje że tego nie lubi...
dadzą sobie buzi i wrócą do piaskownicy...
Bullit to jest nudny film. Czego o "Drive" powiedzieć nie mogę. A "Konwoju" nie widziałem, ale ponoć też bez rewelacji.
Zgadzam się do Bullita, ma wprawdzie dobry klimat, ale to śmieszne porównywać te przynudzające filmy z lat 60 czy 70 do Drive, w którym każda sekunda filmu to arcydzieło.
Hehe. Ponad 2200 oglądniętych i ciągle rośnie. Zresztą wszedłem na twój top dziesiątek i o tobie mogę to samo powiedzieć bo masa tych filmów nawet na BDB się nie kwalifikuje (a niektóre to przeceniane przez masy dramaciska jak "Zielona Mila" ), ba jeden z nich oceniłem na 3/10, a ja oceniłem dokładnie 12 widocznych w profilu filmów na 10. Dla mnie 10 jest oceną dla filmu wyjątkowego dla mnie i rzadko ją daję, zresztą 9/10 również
No... trudno, jednak radziłbym Tobie spróbować przysiąść do niego za jakiś czas jeszcze raz, bo naprawdę warto.
Film jest klimatyczny, hipnotyzujący wręcz. Fabuła to rola drugoplanowa, a na pierwszy plan wychodzi sposób jej przedstawienia. Niby oszczędny w dialogi, emocje bohaterów, a jednak pełen dzięki pozostałym elementom: muzyce, zdjęciom, grze światła czy grze aktorskiej.
jak napisałam, przysiądę jak poleci w tv. szkoda by mi było czasu nawet na ściągnięcie go z neta.
poza tym, wolę treściwsze filmy, z lepszymi aktorami.
Wiele kobiet uważa ten film za piękny, nie generalizuj zbytnio w swoim stwierdzeniu. :)
Pozdrawiam
Chodzi mi o to, że kobieta nie będzie w stanie sobie wyobrazić jak to jest być introwertycznym romantykiem zakochanym na zabój ;p
Dlaczego Twoim zdaniem film nie jest dla kobiet? Czy nie możemy być introwertyczkami zakochanymi na zabój...? I z jakiego powodu ten element psychiki ma stanowić jakiekolwiek kryterium...?
Chociażby dlatego, że jest różnica pomiędzy introwertykiem, a introwertyczką. Ten film jest o introwertyku, dla introwertyków.
To prawda - różnica płci. Jednak nie sądzę, wbrew Twoim przekonaniom, by został on nakręcony dla facetów. Żaden aspekt tego filmu o tym nie świadczy. Jakieś argumenty...?
Fascynacja przemocą, samochodami, gangsterskie porachunki. Wiem, że to stereotyp, ale jednak, to jest bardziej męska dziedzina ;p
W poprzedniej wypowiedzi nie dodałam, przez niedopatrzenie, „TYLKO dla facetów”. Dla Was też. Ale i dla kobiet. Tyle w tym filmie romantycznego nastroju, porywająca historia miłosna, rycerz w lśniącej zbroi walczący o niewinność, i w obronie kochanej kobiety, cudowna, podkreślająca emocje ścieżka dźwiękowa, pociągający aktor odgrywający główną rolę, że trudno wyobrazić sobie, by nie trafił on do płci żeńskiej… Nie odstraszają brutalne sceny, pościgi samochodowe, ani gangsterzy. One są nieodzownym elementem dzieła. Razem tworzą niepowtarzalny film, zachwycający, zapadający w pamięć niezwykle głęboko… Dla mnie stanowi niezwykle ważną część współczesnego kina, gdyż jego wyjątkowość przeniknęła przez mój umysł i wyobraźnię zostawiając trwały ślad geniuszu autorów dzieła. Tak pokrótce na temat… I jestem pewna, że sposób, w jaki odbieram „Drive”, nie jest odosobniony wśród kobiet...
Oczywiście, zgadzam się ze wszystkim co powiedziałaś, mimo wszystko wydaje mi się jednak, że ten film bardziej uderzy w mężczyzn, bo to właśnie problem mężczyzny z nawiązaniem kontaktu z kobietą, którą kocha jest tu głównym wątkiem. W mężczyzn uderzy bardziej ukazanie tej niezręcznej ciszy w obecności kobiety, którą tu tak często doświadczał Driver. Tak mi się wydaje ;p
Wydaje mi się, że nie ma tu jednego przewodniego wątku. Na pewno aspekt relacji mężczyzny z kobietą, mężczyzny takiego jak on, zamkniętego w sobie i do tej pory (prawdopodobnie) w zupełności samowystarczalnego, oraz nieśmiałej kobiety, wydaje się, że do tej pory nie w pełni szczęśliwej, jest niebagatelny. Ale nie sądzę, by przewodni. Zaś co, do minimalizmu dialogów - to nie było milczenie jednostronne. Również Irene w nim uczestniczyła. Oni nie musieli używać wielu słów, by się zrozumieć; między nimi zaistniało coś, co wznosi się ponad komunikację werbalną. Rozmawiali gestami, uśmiechami, dotykiem, a przede wszystkim spojrzeniami. I nie wydaje mi się, by Driver czuł się skrępowany, zażenowany tą sytuacją. W przeciwnym razie nie szukałby kontaktu z Irene, nie zabrałby jej oraz Benicio na wycieczkę, nie powiedziałby jej prosto w oczy, co tak naprawdę wydarzyło się z jej mężem, Standardem. Ponadto on z wszystkimi „rozmawiał” tak oszczędnymi środkami. Taki charakter.
Znowu zgadzam się ze wszystkim, ale jednak wydaje mi się, że na początku filmu jest wyraźnie zaznaczona ta niezręczna cisza. Chociażby scena, gdy Driver jedzie z Irene windą po raz pierwszy i patrzy na nią, a jak ona to zauważa ucieka od niej wzrokiem. Driver miał ogromne szczęście, że znalazł kobietę, która zaakceptowała go takim jakim jest. W innym przypadku zapewne by sobie nie poradził.
Oni zwyczajnie do siebie idealnie pasowali. Ale w każdym związku, żeby zaistniało uczucie potrzebna jest chemia i wzajemne zrozumienie. Akceptacja i przyciąganie. Tak jak między Driverem a Irene. Z pewnością nie każda kobieta, by otworzyła się na podobnego mężczyznę. Tu była potrzebna odpowiednia wrażliwość, empatia, coś nie do końca wytłumaczalnego. Nawet jego wrodzona introwertyczność nie przeszkodziła w zbliżeniu się do ukochanej kobiety. Ale to nadal nie tłumaczy dlaczego film miałby być adresowany głównie do mężczyzn…? Odpowiednia wrażliwość pozwoli zbliżyć się do rozgryzienia psychiki głównego bohatera. Jednak ma on na tyle złożoną osobowość, że rozwikłanie jego postępowania wymaga pewnego wysiłku, a może być nawet nie do końca wykonalna. I płeć nie ma tu nic do rzeczy.
:) przez tą wykałaczkę rzucam palenie (może...), kurtkę uwielbiam (do kupienia na al...o, ale w koszmarnej cenie 999 zł!!!), a okulary - niech będzie, nie poznałam...
Ha, wiedziałem, że nie poznasz :D Okulary to smaczek tylko dla prawdziwych twardzieli czyli fanów Cobry :)
Drobny szczegół. Mogłam ściemniać, ale po co? To naprawdę o NICZYM nie świadczy...
Poza tym nie jestem "Prawdziwym Twardzielem" i bdb. To nie jest potrzebne do zrozumienia i uwielbienia "Drive" ;)
Czy "lepsi" aktorzy by lepiej wykonali swoje zadanie? Gosling grał introwertyka, co udało mu się doskonale. Skryty, bez emocji, niby wszystkiemu obojętny, niemowa, ale jednocześnie przywiązany do kobiety, która z początku nic dla niego nie znaczyła, jego furia po scenie w windzie mówiła wszystko.
Mulligan grała nieszczęśliwą mężatkę, która była związana z niewłaściwym mężczyzną(szczególnie było to widać podczas jazdy Drivera z nią, gdy wspominała, że adwokat męża dzwonił czy też podczas imprezy z powodu powrotu męża z więzienia, kolejny przykład genialnej reżyserii Refna, wymowne słowa piosenki jak i montaż, i spojrzenia bohaterów).
Nie będę Ciebie jednak więcej przekonywać do tego filmu, gra aktorska była bez zarzutu, bo scenariusz jak i reżyser tego wymagał od nich, muzyka idealnie pasująca do klimatu(nie znalazłbym lepszej), a reżyseria nie wymaga komentarza, bo była wprost genialna(łączenie konwencji, scena wycięta z horroru nad morzem, połączenie wszystkich elementów w całość).
Jeżeli bym miał określić gatunek, to jest to najlepszy melodramat w historii kina(być może dlatego, że sam jestem introwertykiem, ale sam sposób stworzenia klimatu w filmie był nieziemski...). Co prawda były w nim brutalne(nawet bardzo) sceny, ale nie miały dla mnie większego znaczenia(w odróżnieniu od innych filmów), reżyser o to zadbał.
Szkoda, że uznałaś ten film za "marnowanie czasu", bo ten film(dla mnie) jest lepszy od "Przeminęło z Wiatrem, choć oceniam na tym samym poziomie.
Pozdrawiam :)
ale Gosling zawsze gra introwertyków :/ wyjątkiem były role na początku jego kariery, w serialu o młodym Herkulesie i Remember the Titans - a teraz co? non stop chodzi z nabzdyczoną miną
owej furii w windzie nie widziałam, bo film oraz owa nabzdyczona mina jak i brak chemii między bohaterami mnie zniechęciły.. początek zaiste, całkiem ciekawie się zapowiadał, ale im dalej w las, tym gorzej... nic mnie nie przykuło do fotela na te 90 minut, nie tak jak podczas seansu There Will Be Blood gdzie nie dało się oderwać oczu od ekranu - to jest siła, to jest muzyka i tam masz aktorstwo
w Drive widziałam dwie kulki, które się obijały, zero interakcji, nawet muzyki nie jestem sobie w stanie przypomnieć...
ale ja tak już mam, że im coś bardziej jest popularne i wmawiane innym jako "kultowe" tym większy zawód spotyka mnie podczas seansu
a czasu nie zmarnowałam, bo przecież wyłączyłam film i obejrzałam coś innego ;)
nie oceniam Drive, ale dodaję go do listy "nie chcę oglądać" - filmweb ma to do siebie, że często poleca mi coś czego nie lubię
i jak pisałam wcześniej, jeśli puszczą Drive w tv i akurat nic innego nie będzie leciało, to obejrzę
Albo nie oglądałaś filmów z ostatnich lat z jego udziałem, albo nie wiesz co znaczy "introwertyk". Blue Valentine chociażby... Zresztą, jak Twoja uwaga ma się do filmu? Zagrał to, co miał zagrać i wyszło mu to bardzo wiarygodnie.
Nie wiem jak wygląda sprawa z "Aż poleje się krew", ale na pierwszy rzut oka widać, że to nie jest film podobny gatunkowo.
Drive nie jest filmem popularnym(co chociażby wskazuje liczba głosów na fw, box office maluteńki). W porównaniu do efekciarskiej Incepcji, ckliwej Mili, czy Służących to wypada blado i mimo, że nie jest popularny to dla wielu osób ten film już stał się kultowy.
"brak chemii między bohaterami mnie zniechęciły."
Nie wiem jak Ty, ale ja zauważyłem ją w pierwszej scenie, gdy razem jechali windą, albo pierwsza scena, gdy Driver odwiózł ją do motelu i zaniósł zakupy, wzajemne spojrzenia w oczy, muzyka, czy nawet proste pytanie o jego kaskaderską pracę, potem były jeszcze bardziej wyraźne znaki...
Dokładnie. Tutaj nie w fabule należy szukać cech, które przyciągną nas do seansu, sprawią że będziemy oczarowani, zachwyceni. Otóż Refn jest typowym stylistą: często porównywany do Quentina, ale w porównaniu do twórcy "Pulp Fiction" jego głównym orężem jest umiejętność wytworzenia magnetycznego klimatu, co dzieje się oczywiście kosztem dialogów, które taki Quentin opanował do perfekcji. Dusza tego filmu jest zdecydowanie romantyczna, toteż myśląc stereotypowo możemy podejrzewać że "Drive" trafia raczej do kobiet. Nie! Takie myślenie jest błędne: to uniwersalna historia dla każdego, gdzie z głównym bohaterem pewnie będzie się identyfikował nie jeden z nas.
P.S diano, daj się uwieść wyjątkowemu klimatowi tego filmu :)
a widziałeś filmy Refna? bo ja tak i jestem zawiedziona tym czymś tutaj
cała siła i "urok" jego brutalnych filmów poszła w chmury
i według mnie to wina obsady
milusiński dla oka Gosling, w którym kochają się nastolatki, a którym chce być każdy przedstawiciel płci męskiej, wypada kiepsko w porównaniu z Mikkelsenem, na którego twarzy wyryto historię postaci
albo Bronson z genialnym Hardym - gdzie Rzym a gdzie Krym?
i co to za idiota porównuje Quentina i Refn'a? to dwie różne bajki.. prędzej Refna porównałabym do Mallicka
Brutalne sceny są charakterystyczne zarówno dla Refna jak i Tarantino(choć mi się wydaje, że Refn w tym wygrywa). Obaj reżyserzy czerpią garściami głównie z filmów z lat 70, 80. Tarantino opiera filmy na scenariuszu, dialogach, grze aktorskiej. Refn natomiast tworzy filmy z oszczędnymi dialogami(ostatnie jego dwa filmy), ale oparte na zdjęciach, muzyce, grze aktorskiej, montażu, itd. krótko mówiąc: stawia na klimat, nastrój, czego Drive jest przykładem. Mieszanka filmu noir(połowa akcji dzieje się w nocy, zdjęcia), sensacji(napad na lombard i dalsze konsekwencje), horroru(scena nad morzem charakterystyczna dla filmów z tamtych lat), melodramatu i romansu(Driver i Irene). Film, który się czuje(albo i nie) i na własny sposób interpretuje. Ci, którzy go poczują, dostrzegą tą magię, chętnie wracają do niego wielokrotnie, bo to rzadkość w ostatnich latach. Natomiast Ci, którzy tego nie dostrzegą, uznają to za nudny film bez akcji, scenariusza i z drętwym aktorstwem(bez obrazy, oczywiście, nie mam niczego za złe :P), choć w 99% przypadków doceniają muzykę i zdjęcia.
"prędzej Refna porównałabym do Mallicka"
Chyba jaja sobie robisz i to totalnie. Stylista =/= filozof. Drzewo Życia, czy Cienka Czerwona Linia to filmy filozoficzne i symboliczne. Refn nawiązuje do filmów z lat 60-80. Gdzie widzisz jakiekolwiek podobieństwa w stosunku do filmów tych reżyserów? Rozwiń swoją wypowiedź.
Pozdrawiam