i ogólnie mocno schematyczny i durnawy. do tego stopnia że w pewnym momencie byłem już zmęczony. jako horror klasy B w sumie nienajgorszy, ale liczyłem na coś lepszego, a tu ani klimatu ani napięcia, co najwyżej kilka całkiem fajnych krwawych scenek. no i Henry Rollins- wymiata! wkurzało mnie za to zrzynanie, i to bezczelne, z "Hills Have Eyes" i "Texas Chainsaw Massacre". no i nie wiem czy zauważyliście, że ten reżyser nosił koszulkę z logo "Battle Royale". sympatyczny element, ale film Fukasaku, a to dziełko to niebo a ziemia, niestety.