Muszę przyznać, że film mnie wciągnął, mimo że, już na samym początku, gdy widzi się "dziwnie wyglądających", strzelających z łuków oraz rzucających młotem – ludzi, można się domyślić co się stanie i o czym będzie film. Na marginesie motywu "wzajemnego zjadania się" rozgrywa się historia przyjaźni, historia metamorfozy człowieka oraz historia idei czystości gatunku. Aktorka grająca Sally świetnie zagrała nimfomankę, przygotowaną do wypełnienia roli tej, która daje "potomka", tym samym gwarantuje przedłużenie gatunku. Zdecydowanie za dużo scen erotycznych, ale rozumiem, że jest to znak rozpoznawczy tej odsłony Drogi bez powrotu.