wziąć "TCM" i podlać gęsto sosem satanistycznym a la "Rosemary's Baby" plus to i owo z "Assault on precinct 13" (dla młodszego widza bardziej zrozumiałe wydanie - "Od zmierzchu do świtu"), względnie "Hills have eyes". ot, taki misz-masz dla koneserów zalatującej lekką tandetą rozrywki nie do końca serio. jak dla mnie zdecydowanie rzecz zbyt grzeczna - znajdzie się tu co prawda nieco nagości i czerwonej farby, ale o ostrzejszym gore można zapomnieć. poza tym, zważywszy na fakt że układanka pozlepiana została z mocno ogranych elementów, cała zabawa z czasem robi się nieco nużąca. na koniec do akcji wchodzi nawet piła mechaniczna, ale nie robi się tu z niej zbyt dużego pożytku. z rzeczy mniej oczywistych: krótka retrospekcja, w której pojawia się Aleister Crowley (sic!) moze byłaby nawet zabawna, gdyby nie to że wypada... idiotycznie. a całościowo: miło popatrzeć na teksańskie pustkowia, całkiem zgrabnie prezentuje się pościg gangu motocyklistów za wozem campingowym (hmm, "Mad Max"?), ale to w zasadzie wszystko. mało ciekawy scenariusz, oklepane postaci, średniak najzwyczajniej w świecie.