Amerykańskie pustkowie, weteran prowadzący obwoźny handel nożami, grupa nastolatków na wyprawie 'życia' swym kamperem, kontra nieśmiertelni harleyowcy - czciciele szatana, a wszystko to zrealizowane dla telewizji i wyreżyserowane przez kobietę, której dotychczasowa styczność z horrorem była minimalna. Jeżeli po przeczytaniu tego krótkiego opisu nabraliście przekonania, że „Hard Ride to Hell” nie da się oglądać, to czeka Was stosunkowo miłe zaskoczenie...
Grupa przyjaciół podróżująca przez pustynne tereny Teksasu zbaczając z wyznaczonej drogi staje się obiektem polowania dla bezwzględnego gangu harleyowców satanistów - tyle w zasadzie można napisać o fabule, gdyż tak naprawdę to nie ona jest w „Hard Ride to Hell” najważniejsza. Projekt realizowany ewidentnie z myślą o sprzedaży praw do telewizji pokroju SyFy nie musi grzeszyć inteligencją i odkrywczością scenariusza. Wystarczy wyłożyć przyzwoite pieniądze na efekty specjalne, zatrudnić kilku uznanych aktorów i można oczekiwać sukcesu - finansowego oczywiście.