Film po prostu cudowny. Rewelacyjna gra Kate Winslet.
"Najgorsze" jest jednak to, że tak wiele dostrzegłam podobieństw pomiędzy mną, a główna bohaterką.
Co do filmu - pozytywnie zaskoczyło mnie to, że tak mało wątków poświęconych w filmie było dzieciom Wheelerów. To nie one były na pierwszym planie, nie dla dzieci chcieli wyjechać do Paryża, a dla siebie, by znaleźć własne szczęście. Jak widać, nie zawsze dzieci są spełnieniem ludzkich marzeń, a ich narodziny nie zmieniają życia w arkadię.
No to uważaj na siebie.
Film jest też przestrogą.
Co do dzieci - mała ich obecność w obrazie i w życiu psychcznym rodziców to raczej błąd filmu.
Dla mnie to nie błąd, a zaleta filmu ;) Tak to jest, gdy się nie lubi i nie chce mieć dzieci ;)
Jeśli dostrzegłaś wiele podobieństw między główną bohaterką a sobą, to uważaj.
Podejrzewam, że miała ona pograniczne zaburzenie osobowości borderline.
Chyba dlatego ten film naprawdę mi się spodobał. Pierwszy raz poczułam, że ktoś rozumie ludzi myślących w ten sposób. Taki, jak ja.
Czułam tam niezliczoną ilość uczuć, wprost wlewających mi się do głowy.
Poza tym cieszę się, że nie była to kolejna romantyczna historia z happy endem.
A Kate wyglądała wprost olśniewająco, tak na marginesie. ^^