Po Samie Mendesie spodziewałbym się czegoś innego. Ma wprawdzie taki "mendesowski" urok i dla niego można go obejrzeć. Ale strasznie się dłuży i jest przesadnie melodramatyczny. Nic dziwnego, że większość osób, które się nim tu zachwycają, to dziewczyny. No i postać Kate Winslet mnie wkurza. Nie spełniła się jako aktorka, więc chciała się spełnić przez swojego męża. Kiedy jemu się to nie podoba, zaczyna mu uprzykrzać życie. A poza zdradą nie mogę go za nic winić. Po prostu twardo stąpa po ziemi.