PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=419862}

Droga do szczęścia

Revolutionary Road
2008
7,2 129 tys. ocen
7,2 10 1 129255
7,6 61 krytyków
Droga do szczęścia
powrót do forum filmu Droga do szczęścia

Nie mogę tego zrozumiec, czemu zawsze kobieta jest ta dobra a facet tym zlym, ile jeszcze?

Od samego początku mamy do czynienia z czyms co ja znam az za dobrze, to przez mój były związek, film ukazuje relacje prawie identyczne jakie zapamiętałem.

Plec zenska nigdy nie wie czego chce, chce uciec ale tez nie wie gdzie i po co, obwinia partnera o jej nie powodzenia życiowe, nigdy nie kocha naprawde bo nie potrafi zdefiniowac miłości, zawsze oczekuje takich uczuc jakie ona sobie wymarzy, Leonardo kochal ja, kochal ja na swój sposób a nie na taki jak ona by chciala!!!!!!, kazda kobieta zawsze szuka miłości i zawsze się poddaje, jeśli nie doswiadcza czegos co sobie założyła ucieka, zawsze wymaga o mężczyzny czegos co ona chce ale nigdy nie daje mężczyźnie tego co on by chciał.

Czemu do jasnej cholery tylko my musimy dawac tego co kobieta chce, czemu mężczyźni nigdy nie dostaja od kobiet tego czego chca. No powiedzcie która kobieta wie czego TY pragniesz?
Zawsze tylko fochy i pretensje o wszystko, zawsze tylko poczucie winy ze to wlasnie my cos zle robimy a ta nasza druga polowa jest tak wspaniala ze wytrzymuje nasze zranienia.

Na pewno koncowka troszke uspokaja i pokazuje także ta druga strone, strone mężczyzny, tak naprawde mamy dylemat czy wlasnie scenarzysta staral się tylko lekko ukazac możliwość istnienia podejscia z perspektywy mężczyzny czy tez całkowicie chciał je przedstawic.

Scena przy sniadaniu mnie rozsmieszyla do lez, to był szaleńczy smiech może oblakany i głupi ale tak to już jest kiedy człowiek zda sobie sprawe w jak okrutnym i zalosnym swiecie zyje, scena: kiedy Kate żeby załagodzić cala kłótnie zaczyna udawac zainteresowana zyciem Leonarda, jego praca itp. Panie Boze jak ja to dobrze znam ze swojego zycia…


PS Wiem ze zaraz odezwie się ogrom kobiet które rzuci się na mnie z pazurami ale to nic, kiedys by mnie to obeszlo teraz już nie.

ocenił(a) film na 8
hamann666

W mojej opinii akurat w tym filmie nie ma takiego przedstawienia relacji między kobietą a mężczyzną. Bohaterka grana przez Winslet to kobieta, która chciałaby, żeby wszystko szło zgodnie z jej życzeniem (ta chęć wyprowadzki do Paryża idealnie to pokazała), czysta egoistka. Była gotowa nawet usunąć ciąże, żeby jej plan się powiódł. Nie wyglądało, że kochała męża ani nawet swoje dzieci.
Bohater grany przez Leo też nie był wiele lepszy. Odpowiadało mu takie życie jakie ma, niby chciał się przeprowadzić do Paryża, ale dostał ofertę awansu i większej gaży to od razu zmienił zdanie, a wykorzystał do tego dopiero co poczęte dziecko, co fajnie mu zasugerował bohater grany przez Shannona :) Chciał zrobić ze swojej żony kurę domową (początkowa rozmowa po występie w teatrze). Przynajmniej nie był takim egoistą, bo kochał swoją rodzinę przynajmniej.

W mojej opinii póki co najlepszy film 2008 r. Nie jest to może klasa American Beauty, ale obok tego obrazu najlepszy film Mendesa. Leo przeszedł tutaj samego siebie nominację do Oscara ma jak w banku i teraz kibicuje mu, żeby wygrał (chociaż nie oglądałem Milka i The Wrestler, więc nie wiem jak spisali się Penn i Rourke) :) Aha i jeśli Michael Shannon dostanie nominację do Oscara za taką rolę to Ledger ma już nagrodę w kieszeni ;p. Nic specjalnego, a dodatkowo zagrał może maksymalnie 3-4 minuty.

Master

Tak dokladnie tylko ze przez wieksza czesc filmu to kobieta jest ukazywana jako bohaterka a jej maz jest draniem, dopiero koncowka odwraca role i zaczynamy zastanawiac jak mocno trzeba zinterpretowac film.


Shannon nominacji nie dostanie, Leonardo ma duze szanse na statuetke, Rourke'owi za cholere nie dadza, a szczerze to wolalbym zeby Penn dostal.
Aha jeszcze nominacja za scenariusz adaptowany jest pewna.

ocenił(a) film na 8
hamann666

Moim zdaniem tak nie jest. To, że April robiła z siebie ofiarę przez większość filmu nie oznacza, że pokazana została jak bohaterka :) Scenarzysta przedstawił tak bohaterów, że oni mają swoje wady i zalety i w sumie my decydujemy po której jesteśmy bardziej stronie (takie miałem wrażenie przynajmniej). Ja byłem zdecydowanie za Frankiem, gdyż wiedział czego chce, był szczery i przynajmniej umiał się przyznać do zdrady :)

Co do tego braku nominacji dla Shannona to nie jestem taki pewny. Już jakieś nagrody dostawał (Satelita) i ciągle się o tej roli mówi. Szczerze mówiąc mnie to dziwi. Zagrał świrusa troche powydziwiał, pokrzyczał i tyle. Jeśli by dostał nominację kosztem roli Downeya Jr. w "Jaja w Tropikach" to Akademia całkiem by się pogrążyła. A co do pierwszoplanowej to nie mam pojęcia. Nie oglądałem ani Wrestlera ani Milka, ale z tego co wiem to Rourke zagrał rolę życia, a Penn jest doskonały jak zwykle. Nie wiem jak to się ułoży :p

ocenił(a) film na 9
Master

Ja mam podobne wrażenie co Master ,mianowicie bylem za Ryś'em(Di Caprio)
ale nie do konca bylo wiadomo kto tak naprawde zawinil , di caprio zdradzal ale bylo widac ze to bylo tylko by sie "rozerwac" :P,a nie zeby zranic zone. Zreszta powiedzial jej to potem, caly czas to w nim siedzialo ,a jego zonka tylko Paryz to Paryz tamto. Potem dziecko i nowa posada ,takie rzeczy ciezko zostawic. Po prostu zachowanie Di caprio bylo rozsadniejsze.Byl bardziej fair.

Film bardzo dobry nie powiem ;co do tych nominacji to Para głownych bohaterow dostanie nominacje, z kolei nie licze na prezent od akademii dla Shannona ,mimo iz zagral swietnie.

ocenił(a) film na 9
Gen_Cietrzezwiew

A!!! Właśnie! ta cala pani Helen Givings w koncowej scenie niezle mnie wkur.... mowiac że nowa para ktora sie wprowadzila jest taka mila i wogole. TO samo mowila o Wheelerach kiedy tam zamieszkali z kolei na koncu juz ich nie chwali twierdzi ze byli wielką pomylka itp. Przypominam o tej scenie bo jest ona zwienczeniem ciaglego nieposzanowania przez spoleczenstwo ,WYBORU,ktorego dokonali Wheelerowie.

ocenił(a) film na 8
Gen_Cietrzezwiew

Pani Helen to typowa sąsiadka, która Tobie mówi miłe rzeczy (jak April, że jest wyjątkowa), a za plecami obgaduje i mówi najkrócej mówiąc nieładnie :) Niestety dużo jest takich osób ...

W zasadzie "najnormalniejszy" w tym filmie jest John. Niby to świr, ale jedyny miał słuszność w tym co mówi i robi. Chociaż takich ludzi wścibkich i chamskich, którzy myślą, że są najmądrzejsi to nienawidze :)

Master

Akademia to akademia, zamknieta spol. wybranych ludzi Hollywood, oni nie dadza za cholere nominacji Shannon'owi czy Jenkinsowi i nawet beda duze problemy dla Rourke. Oj mam nadzieje ze Downeya Jr. nie dostanie bo bym chyba przeszedl na bollywood.

Co do filmu to wlasnie odebralem go jako ciagle przedstawianie kobiety w roli bohaterki i wlasnie... koniec, calkowicie zmienia postac rzeczy, przemodelowuje wyobrazenie i to co film mial w zamysle przekazac. Chyba tak to scenarzysta chial oddac, moze ksiazka by pomogla.

użytkownik usunięty
Master

W tej waszej ciekawej dyskusji wtrącę się do jednego szczegółu: "przynajmniej umiał się przyznać do zdrady". Moim zdaniem mąż mówiący żonie, ze ją zdradzał, postępuje okrutnie, sam uwalnia się od ciężaru tajemnicy i obciąża nią żonę, która dotąd trwała w błogiej nieświadomości... Mówię o samej zasadzie, w tym przypadku oczywiście ta nieświadomość taka błoga nie była.

ocenił(a) film na 9
Master

Ja odniosłam wrażenie, to Leo jest tym good guy, a do Kate od początku czułam niechęć, bo jest przykładem kobiety, której nie chciało by się mieć czy nią być. Przykład takiej egoistki wykorzystującej miłość i marzenia męża po to by spełnić własne przerysowane potrzeby, bo jestem prawie pewna, że typ takiej kobiety po jakimś czasie w Paryżu też znalazłaby powody do narzekań. Leo mimo tego, że zdradził to mu się wcale nie dziwię:P Zrobił to nie dla zwykłego seksu, ale dlatego by poczuć się mężczyzną, czego nie dawała mu żona. W pewnym sensie jest usprawiedliwiony, a ona zdradziła raczej by zrobić na złość i wykorzystać kolejne pragnienie innego mężczyzny.

Kate Winslet powinna w końcu dostać Oskara, bo sam fakt, że zagrała tak dobrze, by sprawić, że nie znosiłam jej postaci zasługuję na uznanie i nie wątpię, że w The Reader jest równie świetna.

Świetna jest ta scena kłótni, gdy Leo jej mówi, że właśnie powiedziała głośno, że ich dzieci to pomyłka. Jak nie przepadam za Leo to naprawdę mnie do siebie przekonał tą rolą, ale czy dostanie Oskara to nie wiem. Penn jest też świetny, i Pitt jako Benjamin Button też mnie niesamowicie zaskoczył. Chyba nie będę mogła się zdecydować komu kibicować na Złotych Globach i Oskarach:)
Ale film zdecydowanie polecam. Warto:)

ocenił(a) film na 9
hamann666

No nie masz racji nie zawsze kobieta jest ofiarą (np. w Closer dokładnie odwrotnie lub w Malowanym welonie)

Rozumiem o co Ci chodzi w kontekście tego filmu ale nie do końca jest tak jak mówisz.

Wydaje mi się, że wcale ona nie jest ciągle pokazana w kontekście ofiary. Stale pokazywane są jej wady które rozwalają jej całe życie.
Np zarzuca mężowi że ten nie wie czego chce i nie umie podjąć wyzwania ale sama nie jest lepsza co on jej w pewnym momencie uświadamia. Winslet ogólnie gra osobę bardzo kapryśną, niezdecydowaną i stłamszoną przez swoje marzenia których nie może spełnić jest to często mylone z bezbronnością, zniewoleniem i niemożnością dopełnienia swojego "przeznaczenia". Dlatego wydawać się może że jest ona ofiarą w tym filmie.

Prawda jest taka, że sama wybrała sobie takie życie - żony prostego człowieka którego dobrze znała i wiedziała jakie ma wymagania wobec życia. Owszem mówił jakieś mżonki o znalezieniu swojego powołania ale myślę że ona dobrze wiedziała o tym że go nie stać na to. Całę jej życie było falą decyzji podjętych w złym momencie, dość pochopnych można by powiedzieć. Co ona myślała, że nagle jej mąż zmieni się w obieżyświata z którym będzie wyczyniać szaleństwa? Biorąc ślub powinna wiedzieć o tym człowieku wystarczająco dużo żeby nie wymagać od niego potem cudów. (tutaj cytuje Twoje słowa które się z tym zgadzają "zawsze wymaga o mężczyzny czegos co ona chce ale nigdy nie daje mężczyźnie tego co on by chciał").

Kolejna rzecz która mi się w niej nie podobałą i była zaznaczona w filmie to ostra hipokryzja. Krytykowała Franka za wiele wad które sama posiadała np wygodnictwo itp. Nienawidzę takich ludzi jak ona i jak dla mnie w ogóle nie była ofiarą w tym filmie. Zresztą on też. Życie ich obojga było wynikiem ciąglego, regularnego wyniszczania siebie nawzajem zamiast rozstania się lub podjęcia mocnych decyzji by zmienić swoją sytuację. Jedyna co mi się podobało w April to to, że unaoczniła tą prawdę o nich której Frank nie zauważał lub której ukrywanie było dla niego wygodne. Chociaż kto wie, może jemu poprostu wystarczało to co oni sobą reprezentowali czyli niewiele. Moim zdaniem koniec był tylko dopełnieniem efektu tworzonego w całym filmie - tutaj nikt nie jest ofiarą.

pzdr

ocenił(a) film na 8
187

Wydaje mi się, że nie ma w tym filmie dobrych i złych bohaterów. Każdy jest człowiekiem, który ma problemy w życiu :) Ten film pokazuje, że jedna szybka, błędna decyzja może wpłynąć na dalsze życie (w tym przypadku ślub April z Frankiem).

elwajra - Mi się bardziej podobała ich pierwsza kłótnia. Niesamowicie autentyczne, a jak DiCaprio już zaczął wymachiwać pięścią to się zastanawiałem czy to Frank czy Leo :) Nie zmartwiłbym się jakby i Kate i Leo dostali Oscary, bo już od dawna na niego zasługują, a tutaj dali nam iście aktorską ucztę ;)

ocenił(a) film na 9
Master

masz rację, jak mogłam zapomnieć o tej scenie,faktycznie też była mocna:)i iścię go łagodnie powiedziane wkurzyła:P I z życia wzięte jakby nie patrzeć. Ile razy próbujemy kogoś pocieszyć z czystej troski nawet jeśli komuś naprawdę nie poszło, a ten ktoś i tak ma to gdzieś i ważne dla niego jest tylko, że on się z tym źle, w tym przypadu Kate po nieudanym występie. Naprawdę świetnie zagrali nieszczęśliwe małżeństwo;)

Podobają mi się też te końcowe sceny ukazujące, że każde małżeństwo dookoła jest nieszczęśliwe tylko chowa się pod pozorami. Gdy staruszek wycisza aparat słuchowy, by nie słuchać biadolenia własnej żony, a sąsiedzi żyją dalej udając, że nic się nie stało. W jakimś sensie na tym tle małżeństwo Wheelerów było prawdziwsze niż te wszystkie dookoła i coś próbowali z nim zrobić.